sobota, 22 listopada 2014

14. Hope dies last

Był wyjątkowo piękny, jesienny dzień. Melanie właśnie wnosiła ostatnie, kartonowe pudła z niepotrzebnymi rzeczami na poddasze. Musiała zrobić miejsce na garderobę swojej mamy, co nie było łatwe. Przez ostatnie dni jej rodzicielka zrobiła spory krok na przód. Odwiedziła adwokata i podpisała pozew rozwodowy z orzeczeniem o winie. Ojciec bez większych próśb się zgodził, oczywiście pośrednio, przez adwokata. Widocznie ostatnie słowa Melanie uderzyły mu mocno do głowy. Kiedy ostatnie z pudeł wylądowało na stryszku, dość spora szafa w pokoju gościnnym została prawie pusta.
-Melanie, chodź na kawałek ciasta-wchodząc do pokoju poprawiła swoje lekki siwawe włosy.
-Już idę mamo. Jeszcze tylko ta spódnica-podniosła skrawek materiału, z którego wypadła kartka. Szybko schowała ją do kieszeni spodni z zamiarem późniejszego poznania jej treści, po czym zbiegła do salonu. Nim zdąrzyła usiąść na skórzanej kanapie przy stoliku do kawy, dom wypełnił dźwięk dzwonka do drzwi.
-Kwiaty dla pięknej pani. Melanie Hoffer?-przed dziewczyną ukazał się młody chłopak, w firmowym uniformie, którego twarz ledwo wystawała znad bukietu przepięknych, herbacianych róż.
-Yy tak to ja-odebrała kwiaty i podpisała pokwitowanie. Zaciągając się zapachem róż wstawiła je do wazonu. Zachodziła w głowę kto wysłał jej tak cudowny prezent. Uwielbiała te kwiaty. Tknięta przeczuciem rozchyliła łodygi i -jak się spodziewała-znalazła w środku bilecik. Dreszcz podekscytowania przesunął się wzdłuż jej kręgosłupa.

Hope dies last

Zastanawiając się nad sensem tych słów wróciła do salonu.
-Od kogo te piękne kwiaty?-wiedziała, że nie uniknie tego pytania.
-Tajemniczy wielbiciel-usta drgnęły jej lekko ku górze, lecz po chwili ponownie opadły, kiedy upijając pierwszy łyk chłodnej już kawy usłyszała dźwięk swojej komórki.
-Halo?-leniwie przeciągnęła się w fotelu.
-Cześć, Melanie, tak?-głos po drugiej stronie był jej dobrze znany. -Taaak, zgadza się-przeciągnęła pierwszą samogłoskę lekko zdezorientowana.
-Słuchaj piękna brunetko. Dzwonił do mnie facet, który żąda wyjaśnień. Może pamiętasz kolację nad brzegiem jeziora, kiedy to zawiesił kłódkę na znak waszej miłości? Wiesz o kim mówię?-zaskoczona dziewczyna słuchała słów, jakie reoprter dortmundzkiego radia mówił do niej.
-O Kubie...-jej ton głosu był niepewny, a dłoń w której trzymała najnowszego Iphona drżała coraz bardziej.
-Spędziliście cudowne chwile-kontynuował swoją wypowiedź-oraz upojne noce. Co się stało?-pyta. Jego zdaniem wszystko było na dobrej drodze i nagle odeszłaś. Chłopak domaga się wytłumaczeń! Melanie,  co się stało?-no właśnie, co się stało? Cóż, Melanie się stała.
-Nie jestem odpowiednią osobą dla niego-wyszła przed dom, aby mieć odrobinę prywatności.
-Problem w tym, że on twierdzi zupełnie odwrotnie. Mam dla ciebie propozycję. Pójdź z nim na kolację, pogadacie, wyjaśnicie sobie kto tam kogo kocha, a 50zł, które musiałbym wręczyć ci za ewentualną odmowę schowamy na inną okazję. Co ty na to?
~*~
Ubrana w czarną, elegancką sukienkę siegającą jej do połowy uda z rękawami zaraz za łokieć i delikatnym, wieczorowym makijażem, na czarnych szpilkach ze srebrnymi dodatkami, stała przed dużym, okrągłym lustrem. Szła na kolację z Kubą. Nie potrafiła odmówić. Pewna cząstka jej ciała rwała się do niego, a ona coraz bardziej jej ulegała. Trzeba powiedzieć, że dziewczyna się zmieniła, ale czy po tym wszystkim, co zrobiła, będzie potrafiła spojrzeć piłkarzowi w oczy?
Trzęsącymi się dłońmi zapięła srebrne kryształki na uszach i zeszła szybko na dół z zamiarem jak najszybszego wymknięcia się z domu.
-Ohh Melanie wyglądasz cudownie! Szczęściarz z tego mojego zięcia. Kiedy mi go przedstawisz?-jej plan jednak nie wypalił.
-W odpowiednim momencie. Muszę już lecieć-narzuciła na siebie czarny, flauszowy płaszcz i wybiegła z domu, do czekającej już na nią taksówki. Nie zgodziła się, żeby przyjechał po nią Kuba. Bała się. Bała się rozmowy, bała się przede wszystkim jego oczu, które zdają się zaglądać wgłąb jej duszy. Nim się zorientowała, taksówka zaparkowała przed jedną z najlepszych restauracji w mieście. Z łomoczącym sercem i dziwnym uczuciem w żołądku pchnęła drzwi i weszła do środka. Przystojny kelner w białej koszuli pomógł jej zdjąć płaszcz i zaprowadził do stolika, przy którym siedział już Kuba. Zdawał się być tak samo zdenerwowany jak ona. Miał na sobie ciemne rurki i białą koszulę. Włosy ułożył na prawą strone, a zapach jego perfum drażnił jej nozdrza.
Wyglądał olśniewająco. Pełna obaw robiła kolejny krok w stronę chłopaka. Stukot szpilek odbijał się w jej głowie. Zdawało się nie istnieć nic wokół. Ani przystojny kelner, ani siedząca pod oknem zakochana para skradająca sobie pocałunki. Liczyła się tylko ona i on, tu i teraz. Nie ważne co było. Może czas wszystko wyjaśnić? Zacząć żyć od nowa?

~*~
Hej hej :)
Nowy rozdział w miare mi się podoba. Jak się pewnie domyślacie szykują się pewne zmiany :)
Od kilku dni staram się nadrabiać wasze blogi. Jeśli jeszcze nie dotarłam na twojego bloga, możesz zostawić link w zakładce spam. Na pewno wpadnę w wolnej chwili :)

sobota, 15 listopada 2014

13. Kolejny błąd..

Taka miłość 
Zmienia faceta w niewolnika 
Taka miłość 
Wysyła człowieka prosto do grobu...

Był już późny wieczór,kiedy biały, sportowy samochód wjeżdża na podjazd. Melanie jest zaskoczona, kiedy widzi siedzącego na schodach domu mężczyznę. Nie kryje zaskoczenia i kiedy tylko jej rodzicielka wchodzi do mieszkania naskakuje na piłkarza.
-Co tu robisz? Przecież ci napisałam...-panikuje. Nie spodziewała się go tutaj. Myślała.. miała nadzieję, że po prostu ucieknie, odsunie się od Kuby i zakończy tę nierówną walkę. Tak się jednak nie stało.
-Melanie..-napawał się jej widokiem. Nie był pewny kiedy znów się zobaczą. Chciał zapamiętać każdy szczegół, który tak pokochał. Jej ponętne, czerwone usta, które teraz lekko drżały z zimna. Zaraz po jej ustach kochał jej oczy, w których zawsze błyszczały te cudowne ogniki. Zaraz po ustach i oczach, kochał jej rumiane poliki, które jego zdaniem dodawały jej uroku i dziewczęcego wdzięku. Zaraz po ustach, oczach i polikach, kochał jej delikatną, jasną cerę, która drżała przy każdym jego dotyku. Tak na prawdę ubóstwiał każdy centymetr jej ciała, które już tak dobrze znał.
-Kuba, nie powinieneś tu przychodzić...
-Mel, czy zrobiłem coś nie tak?-nie chciał kończyć tej znajomości w taki sposób. Oprócz tego, niepokoiło go, dlaczego Melanie odeszła. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Może nie spełnił jej oczekiwań, albo nie był zbyt delikatny.
-Nie Kuba, to moja wina. Przepraszam to koniec-nie mogła się oprzeć  i złożyła subtelny pocałunek na jego wargach, po czym zniknęła za drzwiami mieszkania.
Skierowała się do kuchni, w której siedziała jej mama. Przed wejściem do pomieszczenia wzięła trzy głębokie wdechy. Wchodząc, próbowała opanować trzęsące się dłonie i miękknące nogi. Nalała sobie wody do szklanki i oparła się o blat.
-To twój chłopak?-trzask rozbijanego szkła rozniósł się po mieszkaniu. Szklanka rozbiła się w drobny mak, a jej kawałeczki rozsypały się po całej kuchni.
-Nie mamo, to tylko kolega-szybko kucnęła, aby nie patrzeć w oczy kobiety.
-Szkoda, całkiem przystojny z niego chłopak. Jest w twoim wieku, prawda?
-Mamo!-oburzona wrzuciła resztki szklanki do kosza. Tak na prawdę, uświadomiła sobie, że nigdy nie pytała Kuby o wiek, a on nie pytał jej.Tak mało o sobie wiedzieli, tak mało on wiedział o niej i jej życiu.
-Ohh Melanie na litość Boską nie zachowuj się jak nastolatka! Widziałam jak na ciebie patrzy, a ten całus na porzegnanie nie był bez znaczenia-zamoczyła usta, które z pewnością odziedziczyła po niej Melanie, w naparze z liści zielonej herbaty. Kobiety były do siebie bardzo podobne. Ktokolwiek je widział od razu wiedział, że łączą je więzy pokrewieństwa.
-Mamoo!! Podglądałaś!!-lekko podniosła głos.
-Skąd! Robiłam sobie herbtę. To nie moja wina, że czajnik stoi zaraz przy oknie-tłumaczyła się-przyznaj się, że wkońcu poznałaś odpowiedniego mężczyznę i chcesz z nim spędzić resztę życia-jej głos był tak radosny i pełny nadziei, że Melanie nie miała serca jej zaprzeczyć. Kobieta zawsze trzymała kciuki za swoją córkę i nie mogła zboleć, że dziewczyna woli wolne związki i nie zamierza-przynajmniej narazie-ustabilizować życia.
-Ohh mamo, nic się nie da przed tobą ukryć-westchnęła. Okropnie źle czuła się z tym kłamstwem. Mama była jedyną osobą, której zawsze mówiła prawdę, a teraz tak po prostu ją okłamała, ale nie mogła znów jej zawieść. Nie mogła znów sprawić jej przykrości. Zbyt dużo razy już to robiła. Zbyt dużo..
-Tak się cieszę, kochanie!-rzuciła się jej na szyję. Polały się też łzy. Łzy radości matki, która kocha swoje dziecko nad życie i jest z niego bardzo dumna. Były też łzy córki, która była zawiedziona i rozgoryczona. Do tej pory jej sytuacja życiowa była lekko mówiąc pogmatwana, ale dzisiejszy wieczór był niczym lawina śnieżna. To był jednak dopiero początek jej problemów.

~*~
Jestem! :)
Podaję wam kolejny, jeszcze cieplutki rozdział. Dostałam zastrzyku weny i proszę. Stąd to powyżej ;)
Oceniajcie, komentujcie, motywujcie! To bardzo dużo dla mnie znaczy :)
Buziaki ;*

piątek, 7 listopada 2014

Liebster Award

Dziękuję Olciak za nominację, to bardzo miłe z twojej strony i dużo dla mnie znaczy ;*

Pytania do mnie:

1. Ulubiony sportowiec?

Kocham wszystkich Dortuńdczyków całym serduchem i nie potrafię wskazać jednego :3
Jeśli chodzi o inne kluby to jest kilku pojedyńczych zawodników ;)

2. Osoba którą podziwiasz?

Marco Reus-za determinację i walkę do samego końca

Jurgen Klopp-za odwagę i niesamowity spryt ;)

Adam Nawałka-za odwagę i uparte dążenie do celu

3.Ulubiona piosenka?

Say Something-Christina Aguilera&A Great Big World

4. Ulubiona pora roku?

Lato, Zima ;)

5. Jak naprawdę masz na imię?

Ola :3

6. Ulubiony sport?

Oczywiście piłka nożna, ale też siatkówka jest ostatnio dla mnie ważna :)

Nominuję:

http://footballismydope.blogspot.com/?m=1

http://humbabumba.blogspot.com/?m=1

http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/?m=1

http://walcz99.blogspot.com/?m=1

http://pisarkabvb.blogspot.com/?m=1

Pytania do Was:
1. Co myślisz o Reprezentacji Polski w piłkę nożną?
2. Jakim drużynom kibicujesz?
3. Czy przyznajesz się do swoich barw klubowych i bronisz ich kiedy trzeba?
4. Jak masz naprawdę na imię?
5. Ulubiona piosenka?

Buziaki ;*
Borussen

czwartek, 6 listopada 2014

12. Samotność

Od kilku dni nad Dortmundem - jakby na przekór wszystkim wydarzeniom w życiu Melanie - świeciło słońce. Sama szatynka próbowała nie okazywać słabości, chociaż pierwszy raz w życiu czuła się tak samotna. Całe dnie spędzała samotnie w domu, a wieczorami wychodziła na długie spacery. Błąkała się bez celu ulicami miasta, przyglądając się ludziom. Lubiła to robić. Śmiała się w duchu z tego, jak łatwo można dostrzec uczucia na twarzy. Małe, zapłakane dziecko biegnące ze zdartym kolanem do swojej mamy, staruszkowie podziwiający piekno przyrody, czy zakochanego pary, w których oczach iskrzy się miłość. Takie i mnóstwo innych obrazów Melanie spotykała każdego dnia i wkońcu zaczęło jej brakować wspólnych wyjść z Kubą każdego wieczoru i nocy filmowych z Anją, ale nie brakowało jej jednego-Katji i Susan. Nie chciała słyszeć ani o nich ani o imprezach. Miała dość życia, jakie prowadziła dotychczas.
Kolejny dzień z rzędu wróciła do domu z wieczornego spaceru. Nie wiedziała co ma że sobą zrobić, więc wzięła się za porządkowanie jej dość sporej garderoby, a konkretnie dużej szafy w rogu, do której rzadko zagląda. Nie zdarzyła jednak dobrze otworzyć szafy, kiedy rozdzwonił się jej telefon.
-Co tam mamo?-przyłorzyła zimny ekran komórki do ucha.
~*~
Biała Kia mknęła ulicami Dortmundu łamiąc przy okazji wszystkie możliwe przepisy. Kiedy wręcz wpada do ogromnej willi, tonie w ramionach swojej rodzicielki.
-Jestem z ciebie dumna-szatynka szepcze jej do ucha po chwili milczenia.
-Już dawno powinnam tak zrobić, ale nie potrafiłam tego rzucić. Wiesz, ile znaczyła dla mnie firma, dla nas..-westchnęła.
-Mamo, pamiętaj, że zawsze będę cię wspierała-kolejny raz tego wieczoru kobiety mocno się uściskały.
-Chodź, przez jakiś czas zamieszkasz ze mną-złapała dwie spore walizki i wyprowadziła je na zewnątrz. Kiedy zamykała klapę bagarznika, oślepiły ją światła samochodu, wjeżdżającego na posesję. Momentalnie posłała pewne spojrzenie mamie, ktòra siedziała już w samochodzie i nie zamierzała teraz z niego wysiadać.
-Kochanie! Jak dawno cię tu nie było!-wysoki, postawny mężczyzna wysiadł z czerwonego, sportowego Mercedesa wraz z długonogą blondynką.
-Już od dawna nie masz prawa tak do mnie mówić, więc nawet się nie wysilaj!-warknęła. Cały czas stała z rękoma podpartymi o boki i złowrogo spoglądała na kobietę, na oko sporo młodszą od jej ojca.
-Daj spokój Melanie, chyba nie będziemy się teraz kłócić-sprawiał wrażenie nadzwyczaj spokojnego, a blondynka, która wiła się u jego boku zdawała się dodawać mu pewności siebie.
-Przedstawiam ci moją nową asystentkę Kate-objął ją ramieniem.
-Asystentkę?! Chyba płatną dziwkę! Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! Jesteś pieprzonym egoistą! Nigdy nie liczyłeś się z innymi! Miałeś w dupie co czujemy, co czuje mama! Tylko ty się liczyłeś! Ty i twoje wygody! Ale skończyło się! Zabieram mamę z tego horroru, a na dniach spodziewaj się dokumentów rozwodowych. To koniec!-wręcz wykrzyczałam mu prosto w twarz-a tobie laluniu radzę nakładać mniej fluidu, bo ci mordę wypali-dogryzła jej i pewnie wsiadła do samochodu.
-Kocham cię Meli-starsza kobieta ujęła jej dłoń, na co odpowiedziała jej ciepłym uśmiechem.
Zmiany, czy są one potrzebne? W życiu Melanie ostatnio dużo się zmienia. Tylko, czy te zmiany wyjdą jej na dobre..?

~*~
Witajcie!
Wracam z nadzieją, że jeszcze mnie nie skreśliłyście ;3
Rozdział jest jaki jest i nie mogę wam zagwarantować, kiedy pojawi się następny.
Z całego serducha dziękuję Olciak za nominację do Liebster Award! W chwili wolnego czasu dodam post z tym związany :)
Ściskam! :*
Borussen

niedziela, 21 września 2014

11. Pożałujesz tego!

Budzi się z ogromnym uśmiechem na twarzy. Uświadamia sobie, że pierwszy raz od dawna czuje się naprawdę szczęśliwy. Przekręca się na drugi bok. Nie widząc tam głównego powodu swojego szczęścia myśli, że dziewczyna czeka na niego w kuchni, ubrana jedynie w jego koszulę pije gorącą kawe. Wstaje i szuka swoich bokserek, ktòre po chwili zakłada i zbiega boso po drewnianych schodach. Wchodzi do kuchni i kiedy nie widzi tam szatynki szuka jej w innych pomieszczeniach, również bez skutku. Lekko zmartwiony wraca do kuchni i siada przy stole. Dopiero wtedy zauważa wiszącą na lodówce karteczkę.

Nie możemy się więcej spotykać. Po prostu zapomnij o mnie.
Przepraszam za wszystko.
Melanie

~*~
Wchodzi do kawiarni, gdzie czekają już na nią dwie przyjaciółki. Jest zła, ale nie chce tego pokazać. Rzuca na okrąły stolik kilka zdjęć i czeka na reakcję towarzyszek.
-To wszystko?-zdziwione przyglądają się fotografiom.
-Czego wy jeszcze oczekiwałyście?-jej złość powoli wzbiera na sile-Filmiku erotycznego?!-podnosi głos zwracając tym uwagę kilku osób z kawiarni.
-Chciałyśmy twardych dowodów, a to - ruda pokazuje na zdjęcia-nic nie znaczy.
-Miałyśmy zakład-próbuje opanować emocje-chciałyście żebym się z nim przespała, więc to zrobiłam. Nie było łatwo. Musiałam się sporo natrudzić, a wy mi mówicie, że to nic nie znaczy?! Mam was dość! Jesteście wrednymi zakłamanymi sukami!-krzyczy po czym wściekła wychodzi z kawiarni.
Niczym burza wpada do domu i szuka tam Anji. Musi się jej wygadać inaczej zaraz weźmie najbliższą rzecz jaką ma pod ręką i wyrzuci przez okno. Ku jej zdziwieniu dziewczyny nigdzie nie ma. Po chwili wpada jednak na pomysł, że z tego wszystkiego nie sprawdziła w pokoju blondynki. Wbiega po schodach i zaraz uchyla drzwi z pewnością, ża zastanie tam przyjaciółkę. Tak jednak nie jest. W pomieszczeniu panuje idealny porządek. Satynowa pościel równiutko pokrywa małżeńskie łóżko, a puszysty dywan w kolorze fuksji leży dokładnie na środku pokoju. Jest też dziwnie pusto. Z komody poznikały ich wspólne zdjęcia, a na jednej ze ścian został tylko haczyk po wielkiej antyramie. Szatynka otwiera wielką, oszkloną szafę i dopiero, kiedy widzi w niej pustki dociera do niej co się stało. Jej najlepsza przyjaciółka właśnie się wyprowadziła, a ona nawet się z nią nie porzegnała. Wszystko przez ten głupi zakład. Jej egoizm prawdopodobnie zaprzepaścił jedyną prawdziwą przyjaźń w jej życiu. Usiadła załamana na podłodze i schowała twarz w dłoniach. Nie płakała-ona nigdy nie płacze. Łzy są przecież oznaką słabości, a ona jest silna i niezależna.
Tak na prawdę coś zaczynało się w niej łamać. Męczył ją dotychczasowy tryb życia.
Długo tak siedziała. Myślała nawet żeby zadzwonić do Anji, ale nie miała odwagi tego zrobić. Zachowała się okropnie w stosunku do niej, to nie ulega wątpliwości. W końcu poczuła ból w plecach i musiała wstać, żeby rozprostować kości. Wyszła z pokoju i udała się do swojej sypialni. Dopiero tam zauważyła białą kopertę leżącą na poduszce. Wzięła ją do ręki, a po jej ciele przeszedł dreszcz. Na środku napisane było jej imię. Dobrze znała ten charakter pisma. Ostrożnie usiadła w kącie pomieszczenia i wyjęła śnieżnobiałą kartkę. Ręce bardzo jej się przy tym trzęsły.

Melanie,
Pamietasz jak się poznałyśmy? Studiowałyśmy na jednej uczelni.
Wtedy byłaś inna. Wyluzowana, otwarta, zawsze uśmiechnięta..
Później wszystko się zmieniło. Z czerpiącej pełnymi garściami z życia dziewczyny stałaś się bezuczuciową i zamkniętą w sobie osobą.
Nie mogłam patrzeć jak cierpisz. Próbowałam Ci pomóc, wesprzeć Cię, ale ty odrzucałaś moje starania. Kiedy poznałaś Kubę, coś mnie tknęło. Przez głowę przeszło mi, że on może przywrócić dawną Ciebie. Wierzyłam w to coraz bardziej, kiedy opowiadałaś mi o nim. Widziałam ten nasilający się z każdym dniem błysk w twoich oczach. Naprawdę uwierzyłam, że się zmieniłaś. Jednak szybko sprowadziłaś mnie na ziemię. Nie będę się już wtrącała w twoje życie. Wiedz jednak, że pierwszy raz od naszego poznania zobaczyłam znów tą radość w Tobie. Zakochałaś się Melanie i nie zaprzeczaj. On też Cię pokochał.
Tylko od Ciebie zależy co z tym zrobisz.
Anja 

Już dawno skończyła czytać, ale dalej tępo patrzy się w kartkę. Nie zwraca nawet uwagi na to, że łamie kolejną w przeciągu tygodnia zasadę. Z jej oczu płyną coraz to nowe strumienie łez. Łez, których jeszcze niedawno tak się wstydziła. Najchętniej zostałaby w tym kącie na zawsze, jednak musiała wstać, bo ktoś dobijał się do jej drzwi.
-Hej piękna-o futrynę opierał się Reus z jak zwykle perfekcyjnie ułożoną, farbowaną grzywką.
-Czego chcesz?-burknęła chowając twarz we włosach.
-Kotku, stęskniłem się. Miałaś do mnie przyjść-zbliżył do niej twarz. Nie protestowała. Stała jak sparaliżowana, a blondyn składał kolejne pocałunki na jej szyi. Zaraz jednak się ocknęła.
-Marco przestań!-zdecydowanie odsunęła go od siebie. Spojrzał na nią zdezorientowany.
-Ja nie mogę już. Nie możemy się więcej spotykać-otworzyła drzwi pokazując mu żeby wyszedł.
-No co ty złotko?-złapał ją za biodra wtulając nos w jej włosy. Czuła jego ciepły oddech na szyi i ten cudowny zapach perfum, ale dzisiaj jej to nie ruszało. Nie poczuła na plecach ani jednej ciarki.
-Marco wyjdź. Wyjdź i nie wracaj-szerzej uchyliła drzwi. Piłkarz posłusznie przekroczył próg. Przystanął jeszcze i spoglądając jej w oczy powiedział
-Pożałujesz tego! Mnie się nie odmawia!!-warknął i odszedł. Zamknęła drzwi i zjechała po nich na ziemię. Miała kompletny mętlik w głowie. Nie panowała już nad cieknącymi jej po policzkach łzami. Pierwszy raz w życiu nie wiedziała co ma robić. Jedno jest pewne-Kuba mocno namieszał w jej życiu, tylko jeszcze nie wiedziała co z tego wyniknie.

~*~
Boże, co za nieszczęście.. Rozdział wcale mi się nie podoba, ale musiałam coś wrzucić. Mam mnóstwo pomysłów, ale nie mogę ich przelać na papier...
Mam nadzieję, że wena mi wróci.
Lecę teraz na wasze blogi, bo też mam tam troche zaległości ;3
Buziaki ;**

niedziela, 7 września 2014

10. Kocham Cię

Melanie stała właśnie przed dużym lustrem wiszącym w jej sypialni. Ubrana była w czarne, krótkie spodenki i żółto-czarną koszulkę od Kuby. Przyglądała się sobie z każdej strony, aż wkońcu stwierdziła, że wygląda świetnie. Poprawiła jeszcze rzęsy tuszem i zeszła na dół do swojej przyjaciółki.
-Naprawdę idziesz na ten mecz?-zdziwiła się blondynka.
-Jasne, co w tym dziwnego?-ugryzła jedno z czekoladowych ciastek leżących na szklanym stoliku w salonie.
-Przecież ty nienawidzsz piłki nożnej!
-Oj Anju, żeby wygrać ten zakład muszę się trochę poświęcić-spojrzała na przyjaciółkę spod swoich długich rzęs.
-Myślałam.... , że spędzimy ten ostatni wieczór razem-odwróciła wzrok. Jej głos niby obojętny, tak na prawdę przepełniony był goryczą i zawodem.
-Niestety kochana, w tym momencie najważniejszy jest dla mnie zakład-spojrzała na zegarek stojący na kominku-Lecę już bo się spóźnię-cmoknęła przyjaciółkę w policzek i zakładając w przejściu swoje czarne koturny wyszła z domu. Osłupiała Anja wciąż siedziała w tym samym miejscu na kanapie. Czego się spodziewała? Cudownej przemiany? Przecież to Melanie! Ona nigdy się nie zmieni, a blondynka jest głupia, jeśli dała się nabrać na ten chwilowy przebłysk dobroci.
~*~
Sektor vip wypełniony był już po brzegi kibicami ubranymi głównie w żółto-czarne barwy. Szatynka dumnie obserwowała rozgrzewających się piłkarzy. Znów mogła podziwiać umięśnionych mężczyzn i mimo, że nienawidzi piłki nożnej była bardzo zadowolona ze swojego pobytu na Idunie.
Mecz skończył się z korzyścią dla graczy z Dortmundu, ale dla Melanie nie miało to najmniejszego znaczenia. Kompletnie nie znała zasad tej gry, więc nie zauważyła nawet, że Kuba zaliczył dwie asysty.
Wszyscy kibice kierowali się powoli do wyjści, a ona zeszła na sam dół do barierki, gdzie czekał na nią pomocnik. Przywitał ją soczystym całusem i szerokim uśmiechem.
-Kotku, poczekaj na mnie przy stadionie. Mam zamiar cię porwać-jeszcze raz skradł jej całusa i pognał jak na skrzydłach do szatni. Tak jak prosił, wyszła na parking i usiadła na jednej z czarno-żółtych ławek. Chłodny, wrześniowy wiatr owiał jej szyję, przez co po jej ciele przeszedł dreszcz. Omiotła wzrokiem otaczającą ją przestrzeń. Przyglądała się ludziom tam będącym. Ubranym w barwy swojego ukochanego klubu. Zastanawiała się właśnie co oni widzą w tym beznadziejnym sporcie, kiedy poczuła przyjemne ciepło na szyi. Gdyby nie cudowny zapach perfum, dziewczyna pomyślałaby, że to Kuba, jednak on używa innego.
-Mam na ciebie dzisiaj cholerną ochotę-wyszeptał wprost do jej ucha-wpadnij do mnie-delikatnie przygryzł płatek jej ucha i odszedł zostawiając szatynkę kręcącą ze śmiechem głową.
Prawda jest taka, że ona również miała ochotę na kolejne spotkanie z Marco. Pewnie dlatego, że od dawna nie odwiedziła żadnego klubu i co za tym idzie-nie była z żadnym mężczyzną, a co jak co, ale sex z Reusem niewątpliwie był nieziemski i zaspokajał wygórowane potrzeby niemki.

Włącz!!

-O czym tak myślisz?-dobiegł ją głos Błaszczykowskiego-może o mnie?-zaśmiał się. Widać, że dopisywał mu dobry humor.
-Jasne, że o tobie. Chodźmy stąd, bo zaraz zamarznę-złapała go pospiesznie za rękę i wstała z ławki.
-Dokąd mnie właściwie zabierasz?-zapytała, kiedy już siedzieli w samochodzie piłkarza.
-Zobaczysz-rzekł tajemniczo i ruszył z miejsca. Po kilkunastu minutach jazdy, która minęła im na rozmowie, samochód stanął i obydwoje wysiedli.
-Gdzie ty mnie wywiozłeś?-szli ciemną, żwirową dróżką trzymając się za ręce. W pewnej chwili przez wszechogarniającą ciemność przebiły się małe stróżki światła. Minęli dwa potężne drzewa i ich oczom ukazała się ogromna tafla wody odbijająca srebrny blask księżyca. Tuż obok nich, na zimnym piasku leżał biały, puszysty koc posypany płatkami herbacianych róż. Na białym, porcelanowym talerzyku leżały dwa kieliszki, a zaraz obok w specjalnym pojemniku chłodził się szampan, którego smak miały osładzać duże, czerwone truskawki.
Całość dopełniały malutkie świeczuszki ustawione zaraz obok w kształt serca.
-Boże... Kubuś dziękuję-aż zaparło jej dech w piersiach. Swoje ręce połorzyła na torsie piłkarza, a jej usta delikatnie musnęły jego wargi. Blondyn odwzajemnił pocałunek i przez chwilę obydwoje stracili kontakt z rzeczywistością. Ich pocałunki były przepełnione pasją i porządaniem. Kiedy na chwilę oderwali się od siebie, żeby złapać oddech, Kuba uniknął ust szatynki. Ucałował ją w czoło i poprowadził na koc.
Siedzieli wtuleni w siebie, popijając białego szampana i karmiąc się nawzajem truskawkami. Milczeli wpatrzeni w blask księżyca odbijający się w tafli jeziora. Nie przeszkadzała im ta cisza, wręcz przeciwnie. Obydwoje delektowali się tą chwilą, a Melanie nawet zapomniała, że za kilka dni porzuci Kubę.
-Chodź-pociągnął ją za ręke. Szatynka posłusznie wstała. Szli kilkanaście metrów trzymając się za ręce. Weszli na spore, drewniane molo i podeszli do małej barierki zaraz przy jego początku. Barierka ta, była cała obwieszona kłódkami. Melanie spojrzała pytająco na blondyna, który z kieszeni spodni wyją małą kłódeczkę.
-Przychodzą tu pary, które chcą aby ich miłość trwała na zawsze-zapiął kłòdkę w jednym z niewielu wolnych miejsc, a mały, metalowy kluczyk wrzucił do wody.
-Kocham cię Melanie jak jeszcze nikogo-wyznał. Niemka patrzyła na niego z ogromnym zaskoczeniem. Nie spodziewała się, że chłopak tak się zaangażuje. Pierwszy raz pomyślała, żeby wycofać się z tej głupiej gry. Zaraz jednak w jej głowie pojawił się obraz drwiących z niej przyjaciółek. Wiedziała, że jeśli nie chce dać im powodu do drwin, musi dziś zaciągnąć Kubę do łóżka. Dlatego też kolejny raz tego dnia poddała się pocałunkom piłkarza, które były zupełnie inne niż zwykle. Kuba starał się oddać w nich ogarniającą go ogromną miłość do szatynki. Ona zaś była świetną aktorką i idealnie wczuła się w swoją rolę.
Błyskawicznie znaleźli się w domu Błaszczykowskiego, który jak się okazało był całkiem niedaleko.
Dotychczas wszystko działo się bardzo szybko, aż do momentu, kiedy zamknęły się drzwi. Kuba jak gdyby nigdy nic zostawił torbę w korytarzu i dopiero zajął się Melanie. Trzymając dziewczynę za rękę zaprowadził ją do sypialni.
Jego dłonie delikatnie muskały jej ramiona. Nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego pozbył się jej koszulki. Nie pozwalając jej na jakikolwiek ruch kreślił ustami drogę po jej ciele prowadzącą wprost do jej malinowych warg. Widząc delikatny wyraz zawodu na jej twarzy zdjął swoją koszulę ukazując idealnie wyrzeźbiony tors. Pozwolił jej się dotykać i całować. W pewnym momencie jego ręka spoczęła na jej biodrach, aby delikatnie zsunąć jej spodenki. Poprowadził ją i ułorzył na satynowej pościeli ogromnego, małżeńskiego łóżka. Jego usta błądziły po jej ciele zostawiając za sobą mokre ślady, a ona mocowała się z jego paskiem od spodni. Kiedy wreszcie jej się udało, on zdobył się na kolejny krok. Odpiął jej czarny biustonosz, ktòry zaraz wylądował gdzieś w kącie pokoju.
-Jesteś piękna-wyszeptał wprost do jej ucha.
To, co wydarzyło się później pozytywnie zaskoczyło oboje kochanków i zostanie w ich pamięci na długie, długie lata. A może i na zawsze...

~*~
Hejo! :)))
Nie wiem jak wy, ale ja jestem z siebie dumna ;3 Tak tak i strasznie skromna :P
Rozdział wyszedł dłuugaśny, dlatego, że chciałam cały ten dzień i noc zawrzeć w jednym i nie trzymać was w niepewności ;) 
Domyślacie się może co będzie dalej? :3 Podpowiem wam tylko, że namiesza też Reus ;D

Wybaczcie za ewentualne błędy, ale sprawdzałam na szybko i niedokładnie ;3

Kochane, dziękuję wam z całego mojego serducha za ponad 1000 wyświetleń! Jesteście wielkie!! <3

Buziaki ;***

niedziela, 31 sierpnia 2014

9. Od tego są przyjaciele

Dortmundzkie ulice wypełniały się już ludźmi, kiedy Melanie wracała do domu po nocy spędzonej z Reusem. W sumie sama nie wiedziała dlaczego zgodziła się na ponowne zbliżenie z nim. Zwykle jej kontakty z mężczyznami kończyły się na jednej nocy. Z Marco było inaczej. Można powiedzieć, że piłkarz, a raczej sex z nim, był jej pocieszeniem po złym dniu, jakim niewątpliwie był poprzedni.
-Melanie?! Boże, nawet nie wiesz jak się martwiłam-blondynka przytuliła przyjaciółkę-Jesteś jeszcze na mnie zła?-zapytała niepewnie
-Jasne, że nie. Wczoraj trochę mnie poniosło...-usiadła na krześle i opowiedziała Anji o wszystkich wydarzeniach poprzedniego dnia i nocy.
~*~
-Naprawdę się wyprowadzasz?-Melanie patrzyła, jak pokój jej najlepszej przyjaciółki pustoszeje.
-Ohh Melanie przecież wiesz, że muszę. Wychodzę za mąż!-wrzucała do kartonowego pudełka ramki ze zdjęciami stojące wcześniej na szafce.
-Ale czemu aż do Stuttgartu?! Nie mogłaś gdzieś bliżej?-załamana usiadła na łóżku.
-Przecież wiesz, że to nie zależy odemnie. Mam nadzieję, że przyjedziesz na ślub-Anja bardzo dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka nienawidzi tych uroczystości, jednak miała nadzieję, że dla niej zrobi wyjątek i zjawi się za miesiąc w Stuttgarcie.
-Tak, postaram się być-mruknęła niemrawo. Rozmowę przyjaciółek przerwał dźwięk dzwonka.
-Kuba?-zdziwiła się widząc blondyna w progu.
-Ja tylko na chwilę. Niestety dzisiaj przez cały dzień mam treningi, więc nie mogę cię nigdzie zabrać. Było by mi jednak bardzo miło, gdybyś przyszła na mój jutrzejszy mecz-podał jej bilet
-Jasne, że przyjdę, dziękuję-złorzyła delikatny pocałunek na jego policzku.
-Mam jeszcze coś-w dłoniach szatynki znalazła się mała paczuszka z logiem BVB.
-Co to?-zaciekawiona obejrzała pakunek z każdej strony.
-Koszulka. Załórz ją jutro-poprosił i zostawiając ślad swoich ust na ustach szatynki pomknął na trening.
Niemka wróciła do pomieszczenia, w którym się wcześniej znajdowała i z uśmiechem na ustach pokazała blondynce prezenty.
-Melanie, zdajesz sobie sprawę, że on naprawdę cię pokochał?-powiedziała unikając wzroku przyjaciółki.
-Ann...
-Tak, wiem-to tylko zakład, a jego uczucia się tu nie liczą. Ale czy ty nie rozumiesz, że jeśli to zrobisz, bardzo mocno go zranisz?-lekko uniosła głos.
-Wiesz, że mnie to nie obchodzi. Zamierzam wygrać ten zakład-powiedziała z udawanym przekonaniem. W jej głosie dało się jednak słyszeć subtelną nutkę zawahania. Czyżby odwieczna femme fatale traciła swoją pewność siebie?
~*~
-I co? Przyjdzie?-Łukasz podbiegł do kierującego się do szatni kumpla. Ten przygryzł nerwowo wargę, a po chwili na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Brawo stary. To będzie twój wielki dzień. Dasz radę-klepnął go przyjaźnie w ramie.
-Pomożesz mi to zorganizować?
-Jasne, możesz na mnie liczyć. Od tego są przyjaciele.

~*~
Hejka ;3
Oddaję wam kolejny rozdział. Nie ukrywam, że jest strasznie wymęczony. Wena sobie gdzieś poszła i zupełnie nie chce wrócić :(
Oglądałyście piątkowy mecz z Augsburgiem? :) Tak się cieszę tą wygraną!!! :))))
Wakacje się skończyły... Też macie wrażenie, że minęły niewiadomo kiedy? :/
Mam nadzieję, że dam radę wrzucać rozdziały regularnie :)
Buziaki ;***

niedziela, 24 sierpnia 2014

8. Może cię podwieźć ślicznotko?

Obudziła się dość wcześnie rano. Zegar wskazywał zaledwie godzinę ósmą.
Leżała na jego nagim torsie uważnie przyglądając się jego twarzy. Analizowała dokładnie każdy jej centymetr. Nie mogła się oprzeć i po chwili jej dłoń delikatnie przesunęła się wzdłuż jego policzka pokrytego dwudniowym zarostem. Mężczyzna poruszył lekko głową. Speszona Melanie odwróciła się na drugi bok z chęcią przespania jeszcze chociażby godziny. Po chwili poczuła jak materac obok lekko się ugiął. Na talii dziewczyny spoczęła ręka piłkarza, a na swojej skroni poczuła delikatny pocałunek. W takiej pozycji usnęli ponownie.
Gdyby ktoś ich teraz zobaczył mógłby pomyśleć, że to zwykła para zakochanych śpi ściśle przytulona do siebie. Niestety ten ktoś bardzo by się pomylił.
~*~
Było deszczowe popołudnie, kiedy spokój Melanie przerwał Kuba, oznajmiając, że porywa dziewczynę na obiad. Biedaczek nie przewidział jednak, że niemka będzie potrzebowała dość sporo czasu, aby się wyszykować.
Dlatego, dopiero po upływie ponad czterdziestu minut mogli wyruszyć w drogę. Podczas jazdy ciągle rozmawiali. Kuba z fascynacją opowiadał o swojej pasji, jaką są samochody, a dziewczyna uważnie go słuchała. Warto też wspomnieć, że na udzie niemki przez cały czas spoczywała ręka piłkarza.
-Kubuś, gdzie ty mnie przywiozłeś?-zaśmiała się dziewczyna stojąc przed dużym domem jednorodzinnym.
-Do mojego domu. Jest tam ktoś, kto bardzo chce cię poznać-złapał ją za rękę i zaprowadził do drzwi. W środku pomógł jej zdjąć kurtkę, którą wzięła ze względu na pogodę i zaprowadził do salonu.
Dom był urządzony w stylu klasycznym. Skórzane kanapy, kominek. W powietrzu roznosił się zapach pieczonego kurczaka. Wszystko stwarzało bardzo przyjemną, rodzinną atmosferę. Po chwili z drzwi obok, które prawdopodobnie prowadziły do kuchni, wyłoniła się niska, siwa kobieta o przyjemnych rysach twarzy.
-Melanie, to jest moja babcia, a to jest właśnie Melanie-przedstawił ich Kuba, na co niemka wyciągnęła do staruszki rękę z chęcią przywitania. Ta jednak zrobiła coś, czego dziewczyna zupełnie się nie spodziewała-przygarnęła ją do siebie i mocno uścisnęła.
-Kuba dużo o tobie opowiadał-uśmiechnęła się serdecznie.
-Jestem bardzo ciekawa, co naopowiadał-zaśmiała się spoglądając na piłkarza, który widocznie się speszył.
-Ohh nie martw się. Same dobre rzeczy. Nie mógł się ciebie nachwalić-zaprosiła ich do stołu. Atmosfera przy posiłku nie była napięta, jak można się było tego spodziewać. Wręcz przeciwnie-było bardzo rodzinnie. Pani Felicja opowiadała o przygodach Kuby, kiedy był mały, a Melanie śmiała się w głos, podczas gdy Błaszczykowski karcił wzrokiem staruszkę.
-Będę się już zbierać-postanowiła Melanie, kiedy razem z panią Felicją posprzątały po posiłku.
-No co ty Mel, zostań jeszcze-zachęcił ją Kuba. Do namowy dołączyła również polka i Melanie nie miała wyjścia. Nie można jednak powiedzieć, że zrobiła to z przymusu. Z chęcią przyjęła propozycję przebywania dłużej w tej miłej atmosferze.
Czas leciał szybko i na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Melanie zdecydowała, że teraz już naprawdę musi iść, a Kuba zadeklarował się ją odwieźć.
-Dziękuję za miłe popołudnie-musnęła jego usta.
-Na jutro też mam dla ciebie niespodziankę. Bądź gotowa na 18.
~*~
-Jak to się wyprowadzasz?!-nie mogła opanować emocji.
-Melanie, zaręczyłam się. Kocham go i chcę z nim zamieszkać. Rozumiesz?-tłumaczyła przyjaciółce Anja.
-Jasne, a ja już się nie liczę. Zostaw mnie i idź do tego swojego kochasia-załorzyła buty i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Było już późno, na ulicach panował mrok, który lekko rozjaśniały latarnie.
-Może cię podwieźć ślicznotko?-usłyszała. Tuż obok niej zatrzymał się biały, sportowy samochód. Przez uchyloną szybę zobaczyła farbowanego blondyna.
Wsiadła do samochodu z wizją, że ten wieczór może się jednak miło zakończyć.

~*~
Cześć robaczki ;*
Troszeczkę nudny ten rozdział, ale już niedługo ;)
Buziaki ;***

niedziela, 17 sierpnia 2014

7. Masz szminkę na kołnierzyku

Stojąc pod drzwiami domu Reusa, Kuba odważył się objąć Melanie w pasie, co było dla niej tylko potwierdzeniem, że piłkarz połknął haczyk. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanął sam gospodarz. Witając gości patrzył tylko na szatynkę. Nie mógł oderwać od niej wzroku. On również postawił sobie cel, który zamierzał zrealizować tej nocy. Ponieważ musicie wiedzieć, że Marco, był z charakteru identyczny jak Melanie. Traktował kobiety przedmiotowo. Potrzebował ich tylko do zaspokajania swoich potrzeb. Kolejną osobą na jego liście była właśnie szatynka. Teraz zrobi wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Nie liczy się nic, nawet lojalność wobec kumpla, który jest zakochany w Melanie po uszy.
~*~
Impreza zaczęła się rozkręcać. Większość była już po kilku kieliszkach, ale nie Melanie. Niemka stwierdziła, że musi zachować trzeźwość umysłu jeśli chce zrealizować swój plan tej nocy.
-Zatańczymy?-Kuba podsunął jej propozycje nie do odrzucenia. Melanie uwielbiała tańczyć i trzeba przyznać, że robiła to całkiem dobrze. Chwyciła rękę blondyna i po chwili już wirowali razem na parkiecie, za który służyła podłoga w salonie.
Odkąd tylko przyszli, Melanie czuła na sobie wzrok Reusa. Teraz również na nią patrzył, a ona co chwilę zerkała na niego.
W końcu pod pretekstem przypudrowania noska wyszła do toalety, urywając kontakt wzrokowy z blondynem. Długo czekać nie musiała. Ledwo poprawiła usta swoją krwistoczerwoną szminką, kiedy usłyszała dźwięk otwierania i zamykania drzwi, któremu na końcu towarzyszył chrzęst zamka.
-Chyba pomylił pan pomieszczenia panie Reus-zawadiacko uniosła brew. Blondyn nic nie mówił. Zbliżał się powoli lustrując wzrokiem szatynkę, która cofając się wpadła na ścianę. Wkońcu podszedł do niej. Jego usta błądziły po jej szyi aż do biustu, ona zaś rozpięła jego koszulę i muskała palcami jego umięśniony tors. Temperatura w pomieszczeniu zdawała się gwałtownie podskoczyć, kiedy Melanie odpięła guzik od spodni Reusa. Ten złapał ją za biodra i posadził na stojącej obok pralce. Rozchylił jej uda, pieszcząc językiem jej nagie piersi. Wcale nie robił tego delikatnie. Wręcz przeciwnie-bardzo łapczywie i zachłannie. Kiedy piłkarz zsunął swoje bokserki, a czerwone stringi Melanie leżały na podłodze,  zdawało się, że już nie ma odwrotu. Ich przyśpieszone do granic możliwości oddechy wypełniały ciasne pomieszczenie, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi i głos Kuby:
-Mel, wszystko w porządku?-wzięła głęboki wdech by się lekko uspokoić, ale Reus jej na to nie pozwalał. Przechylił ją do tyłu i przygryzał skórę na jej piersiach i brzuchu.
-Tak, tak-wydusiła-daj mi jeszcze minutkę-ledwo to wypowiedziała, a już tonęła w zachłannym pocałunku blondyna. Nie wytrzymała. Spowrotem usiadła na pralce i objęła go nogami w pasie. Swoje ręce wplotła w jego włosy przyciągając przy tym jego twarz do swojej, aby złączyć ich usta i stłumić okrzyki rozkoszy.
~*~
-Przepraszam Cię Kubulku, ale w drodze do toalety natknęłam się na Lisę i chwilę sobie pogadałyśmy-przywarła ustami do jego policzka-tańczymy?-poderwała się i wyciągnęła piłkarza na parkiet.
~*~
-Reusie masz szminkę na kołnierzyku-procenty dawały o sobie znać, dlatego Sahin śmiał się jak opętany-wiesz co hihihi jest najlepsze?-wciąż nie mógł się opanować-że ta dziunia Kuby ma tak samo jaskrawą-Reusa zatkało.
-Nuri nie pij tyle, bo ci się w głowie pierdoli-zabrał mu kieliszek i odstawił na stolik.
~*~
Może wejdziesz?-spytała Mel, kiedy Kuba zaparkował przed jej domem.
-Nie, już późno, innym razem-zbliżył się do niej. Po chwili ich usta złączyły się w pocałunku.
-Proszę, jestem dzisiaj sama i strasznie się boję-wykrzywiła usta w podkówkę i jeszcze raz pocałowała Kubę.
~*~
Siedzą na kanapie w salonie,a raczej Kuba siedzi, a Melanie leży z głową na jego kolanach. Od czasu do czasu skradają sobie pocałunki. Dziewczyna się nie spieszy ani nie narzuca. Wie, że dzisiaj nic nie zdziała Ma jeszcze czas. Do końca zakładu zostało pięć dni. Jak dla takiej profesjonalistki jak ona, to kupa czas. Poza tym po dzisiejszej akcji z Reusem jest wystarczająco zadowolona. Nie żałuje ani trochę.

~*~
Hejka :)
Oddaję wam kolejny rozdział. Oceńcie go same, mi się w miarę podoba ;)
Nie bijcie za Reusa ;D
Buziaki ;**

niedziela, 10 sierpnia 2014

6. Reus to ten blondyn?

Dochodziło południe, kiedy idealną ciszę w domu dwóch przyjaciółek przerwał dźwięk telefonu. Ostre promienie słońca zatrzymywały się na roletach, nie wpadając do pokoju co powodowało półmrok.
-Halo?-jej lekko zachrypnięty głos zdradzał, że dopiero wstała. Z przymróżonymi oczami opadła na poduszkę wysłuchując osoby po drugiej stronie.
-Cześć Melanie, tu Kuba. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?
-Hej, jasne, że nie, coś się stało?-kłamstwo w jej ustach brzmiało tak prawdopodobnie, że mało kto by się nie nabrał.
-Pomyślałem sobie, że może chciałabyś pòjść dzisiaj ze mną na trening?-biedny Kuba nawet nie wiedział, że najgorsze co mógł zrobić, to zabrać Melanie w grono kilkunastu przystojnych piłkarzy. Propozycja polaka momentalnie ożywiła dziewczynę. Ochoczo zgodziła się i pognała do łazienki, gdyż miała niecałą godzinę na wyszykowanie się.
~*~
Melanie Hoffer bywała w różnych miejscach w Dortmundzie. Przeważnie były to kluby. Za każdym razem olśniewała swoim wyglądem, głównie mężczyzn. Tym razem jednak nie był to żaden klub, ani kawiarnia, czy restauracja. Było to miejsce żadko odwiedzane przez młodą niemkę. Stadion Signal Iduna Park nie zrobił na niej wrażenia. Większe wrażenie zrobili na Melanie biegający po zielonej murawie piłkarze. Każdy umięśniony, sławny.
Ze znudzeniem wodziła oczami od jednego umięśnionego torsu do drugiego. Zadowolona stwierdziła, że przyciąga wzrok większości z graczy. Trudno się dziwić. Dziewczyna miała na sobie rozkloszowaną, żółtą spódnicę i czarny top do połowy jej płaskiego brzucha. Swoje ciemne włosy zostawiła luźno opadające na ramiona, a na twarz nałożyła dość sporą ilość makijażu.
Kiedy trener zakończył trening Kuba ku uciesze Melanie postanowił przedstawić ją drużynie.
-Chłopaki, to jest Melanie-przedstawiał jej pokolei imiona wszystkich piłkarzy. Każdy miał w sobie coś, co ją pociągało, jednak najbardziej przywiązała uwagę do przystojnego blondyna o imieniu Marco. Ona jemu też wpadła w oko.
~*~
-Reus robi dziś imprezę, może... chciałabyś pójść tam ze mną?- był lekko zdenerwowany. Szatynka podobała mu się coraz bardziej. Jej uśmiech, idealnie proste zęby, długie nogi, cudowne oczy-każdy szczegół nie dawał mu zapomnieć.
-Reus to ten blondyn?-zapytała niby od niechcenia przedłużając przy tym męki piłkarza.
-Taa, ten farbowany-mruknął pod nosem-więc jak?-niecierpliwił się.
-Oczywiście, bądź po mnie za dziesięć-wyszła z kawiarni zostawiając w niej blondyna. Ten oczarowany dziewczyną dotknął z rozmarzeniem swojego policzka, na którym kilka sekund temu czuł usta Melanie. Był świadomy faktu, że tonął w jej wdzięku coraz bardziej i wszystko było na dobrej drodze do pełni szczęścia. Tak mu się przynajmniej wydawało...
~*~
Piłkarz był bardzo punktualny. Wystrojony w czarne spodnie i opinającą jego umięśniony tors koszulkę w podobnym odcieniu stał oparty o swoje sportowe auto czekając na Melanie. Kiedy wkońcu wyszła piłkarz nie mógł oderwać od niej wzroku. Tym razem dziewczyna postarała się jeszcze bardziej niż zwykle. Jej szczupła sylwetka była idealnie podkreślona obcisłą, czarną sukienką. Jej sięgający idealnie zaraz za tyłek dół uwidatniał szczupłe nogi szatynki. Na ramiona opadały jej idealnie proste włosy. Całość dopełniały czerwone szpilki ze złotymi opcasami i złota biżuteria. Nie sposób było oderwać od niej wzrok.
-Wyglądasz.. cudownie-szepnął wpatrzony w nią jak w obrazek.
-Ja? No co ty? Normalnie..-kokietowała go. Jej dłonie powędrowały na tors chłopaka, a jej twarz zbliżała się do jego. Zdezorientowany piłkarz złapał ją w talii i przyciągnął do siebie chcąc pocałować. Jednak dziewczyna miała nieco inny plan. To była tylko zachęta. Reszta miała odbyć się po imprezie.

~*~
Jestem z nowym rozdziałem. Powiem nieskromnie, że w miarę mi się podoba ;) a Wam? Czekam na opinie w komentarzach :)))
Buziaki ;**

niedziela, 3 sierpnia 2014

5. Niespodziewane spotkanie

Totalny szok i niedowierzanie-takie uczucia towarzyszyły wtedy Melanie. Nigdy nie mieszała swoich dwóch światów. Wszyscy jej 'znajomi' znali tylko jej gorsze oblicze. Ona nie pozwalała się poznać, wypatrywała swoją ofiarę,  wykorzystywała i porzucała. Można powiedzieć, że była femme fatale. Jednak sama nie lubiła tego określenia. Miała swoje zasady i kurczowo się ich trzymała, ale w tej jednej chwili główna zasada została złamana-wprawdzie to nie ona wprowadziła go do swojego drugiego świata, to on sam się do niego wdarł. Nie mogła na to pozwolić. Nie mogła pokazać, jaka jest z drugiej strony.
-Nie powinno cię tu być-rzuciła ostro po czym wstała i ruszyła w drogę powrotną.
Poczuła ulgę, kiedy oddaliła się już wystarczająco daleko, aby jej nie widział.
To niesamowite, jak jeden człowiek może zepsuć humor w tak piękny dzień.
Rozzłoszczona niemka żwawym krokiem przemierzała dróżkę prowadzącą do domu rodzinnego. W jej głowie wciąż kłębiły się myśli dotyczące Kuby. Mnóstwo pytań-skąd się tu wziął? Po co? Dlaczego? Niestety na żadne z nich nie znalazła odpowiedzi. Kiedy była w połowie drogi na jej nos niespodziewanie spadła kropla deszczu. Po chwili kolejna i jeszcze jedna, aż w końcu zaczęło mocno kropić.  Szatynka próbują ukryć zdenerwowanie splotła ręce na piersiach, a szyję skuliła w ramionach i przyspieszyła kroku myśłąc, że gorzej już być nie może. Niestety los chciał inaczej i w jednej chwili jej drogę zagrodził nikt inny, jak Jakub Błaszczykowski.
-Śledzisz mnie?!-krzyknęła z irytacją czując, że jest cała mokra od deszczu-bowiem rozpadało się już na dobre.
-Nie no co ty? Spotkałem cię tu przypadkiem i chciałem zapytać jak masz na imię i przeprosić, że cię ostatnio tak źle oceniłem-puścił jej oczko i posłał jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Prawdę mówiąc dziewczyna od razu spodobała się piłkarzowi, jednak myśląc, że jest ona jedną z jego fanek nie zwrócił na nią uwagi nie chcąc mieć kłopotów.
Melanie dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjżeć. Chłopak miał dość ciemną, opaloną skórę, co zgrywało się z jego blond włosami. Rysy twarzy wskazywały na wiek podobny do jej. Ubrany był w jasne spodnie i białą koszulę, która pod wpływem deszczu idealnie przylegała do jego umięśnjonej klatki piersiowej. W dziewczynie obudziły się zmysły porządania. Zaczęła przemawiać przez nią druga Melanie-Melanie z drugiego świata. W jednej chwili jej nastrój diametralnie się zmienił i słodkim głosem wyszczebiotała swoje imię w stronę blondyna. Zapominając o wcześniejszych troskach dziewczyna wdała się w żywą rozmowę z Kubą, wcielając swój plan w życie.
Kiedy oboje (głównie znudzona Melanie) mieli już dość pogawędek niemka wcisnęła blondynowi swój numer telefonu i nawet obdarowała go buziakiem w policzek na porzegnanie. Z satysfakcją musiała stwierdzić, że podoba się piłkarzowi. Przez jej głowę przemknęło się nawet stwierdzenie, że wszystko może pójść szybciej niż przypuszczała.
~*~
Tak, wiem rozdział bardzo kròtki i wymęczony. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie brak czasu, a przecież nie mogłam znów zostawić was bez rozdziału w niedzielę ;3 Kolejny będzie dłuższy obiecuję.
A swoją drogą, to wybieracie się może na mecz Borussi ze Śląskiem Wrocław? Ja tak i jeatem bardzo podekscytowana!! :D
Buziaki ;***

środa, 30 lipca 2014

4. Ja zawsze dostaję to, czego chcę

-Melanie, może opowiesz nam co u twojego uroczego blondyna?-szatynka miała ochotę zedrzeć Katji z twarzy jej kpiący uśmiech.
-Nie martw się Kat. Osiągnę swój cel. Ja zawsze dostaję to, czego chcę - beztrosko upiła łyk białej pianki pokrywającej ciemną ciecz.
-Nie jesteśmy co do tego do końca przekonane...-ruda oparła delikatnie łyżeczkę o spodek od filiżanki.
-Mogę się z wami załorzyć, że będzie mój najpóźniej za tydzień-jej wyzywające spojrzenie podziałało na jej towarzyszki i obie od razu zgodziły się na zakład.
-To o co się zakładamy?-rozochocona Susann aż podskoczyła podekscytowana na krześle.
-O bilet na Oktoberfest-coroczne święto piwa w Bawarii było jednym z ulubionych imprez przyjaciółek. Mimo, iż wolały wyrafinowane drinki od gorzkiego piwa-zawsze świetnie bawiły się podczas tego święta.
~*~
Wracając do domu przez park dziewczyna dopracowywała szczegóły swojego planu. Wiedziała, że musi wygrać zakład, nie dla biletu, lecz dla satysfakcji. Nie mogła przecież przegrać-ona nigdy nie przegrywa.
Jej plan miał jednak jedną dziurę-jak spotkać blondyna ponownie? W tej sytuacji musi liczyć na szczęście.
-Wróciłam!!-jej krzyk wypełnił mieszkanie, które pozornie wydawało się puste. Zdjęła swoje wysokie koturny, od których już bolały ją nogi i powoli skierowała się na piętro w poszukiwaniu przyjaciółki. Im wyżej wchodziła, tym bardziej wyraźnie słyszała szmery dochodzące, jak przypuszczała z pokoju jej współlokatorki. Kiedy pokonała najwyższy schodek, z niechęcią musiała stwierdzić, że oprócz dobrze znanego jej śmiechu Anji, słyszała również śmiech mężczyzny. Na palcach podeszła do lekko uchylonych drzwi, a to co tam zobaczyła przeszło jej najmśmielsze oczekiwanie. Na wielkim łóżku siedziała blondynka i jakiś chłopak. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Anja wkładała szatynowi do buzi czekoladę specjalnie go przy tym brudząc, aby później móc zcałować ubrudzone miejsca. Nie obyło się przy tym od śmiechu. Melanie nienawidziła takich ckliwych scen. Denerwowało ją, kiedy blondynka przyprowadzała do domu swojego partnera, a jej złość osiągała swoje apogeum, kiedy okazywali sobie czułości. Nie daj Boże, żeby chłopak zostawał na noc. Dziewczyna urządzała wtedy istne piekło na Ziemi.
Była bardzo rozdrażniona po wizycie u przyjaciółek, dlatego weszła do swojego pokoju i trzapnęła drzwiami, aby jej współlokatorka wiedziała, że jest w domu i ich zabawa musi dobiec końca. Po kilku minutach było słychać kroki na schodach i trzask zamykających się drzwi wejściowych.
Szatynka z triumfalnym uśmiechem usiadła na swoim łórzku z laptopem na kolanch aby odprężyć się po męczącym dniu.
Jej odpoczynek niestety po kilku minutach przerwał dźwięk telefonu.
-Hej mamo!!-po odebraniu na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Jej rodzicielka po zadaniu standardowych pytań zaprosiła ukochaną córkę na obiad następnego dnia.
~*~
Tego dnia przedpołudnie w Dortmundzie było wyjątkowo upalne. Mieszkańcy starali się wykorzystać piękną pogodę. Jedni wybrali się z nad pobliskie jezioro, aby pokąpać się w ciepłej wodzie lub zwyczajnie poleniuchować na plaży. Inni spacerowali po uliczkach miasta, ale nie ona. W ten piękny poranek młoda niemka przemierzała swoją lśniącą kia sportage ulice miasta.
Dom rodziców Melanie mieścił się na obrzerzach Dortmundu. Wielka willa stała na wysokim pagórku, otoczona była pięknym ogrodem. Dziewczyna zawsze lubiła to miejsce, wydawało jej się magiczne. Ogromna posiadłość państwa Hoffer od zawsze pociągała swoim pięknem. Kolorowe kwiaty, ciekawie przycięte drzewka, idealnie zielona trawa i marmurowa fontanna po środu ogrodu sprawiały wrażenie jak z amerykańskiego filmu.
Wchodząc do swojego domu rodzinnego Melanie poczuła charakterystyczny dla tego miejsca zapach ciasta jej mamy, które od zawsze uwielbiała.
-Cześć mamuś-uścisnęła swoją rodzicielkę. Mimo wszystko kochała swoją mamę. To ona ją wychowała i mimo, że nie do końca pochwalała jej sposób życia, zawsze wspierała swoją ukochaną córkę.
-Ohh Meli już jesteś!-tylko ona mogła tak do niej mówić
-Siadaj w salonie zaraz jemy
-Aaa... taty nie będzie?-zapytała z lekkim wahaniem. Nigdy nie lubiła poruszać tego tematu, wiedziała, że jej mama tego nie lubi.
-Nie wiem, wyszedł wczoraj wieczorem i jeszcze nie wrócił, ale wiesz jaki on jest-kobieta pròbowała zażartować, jednak jej córka wyczuła smutek w jej głosie. Przytuliła swoją rodzicielkę próbując dodać jej tym otuchy.
-Nie płacz mamuś, faceci nie są warci naszych łez. Oni nie są nic warci...
~*~
Nieopodal przepięknej posiadłości, już poza potężnym murem z piaskowca, za wysokimi drzewami mieściło się dość spore jezioro. Tam właśnie Melanie wybrała się na spacer po obiedzie. Szła żwirową ścieżką co jakiś czas potrącając małe kamyki. Jako mała dziewczynka bardzo lubiła tu przychodzić, kiedy była smutna lub chciała pobyć sama. Doskonale pamięta, jak przyprowadziła tutaj pierwszą koleżankę. Dziewczyna nie doceniła tego miejsca. Od tamtej pory Melanie przychodziła tu sama lub ze swoją mamą, której bezgranicznie ufała. Podczas, gdy jej koleżanki z klasy żaliły się na swoje 'stare' ona wracała do domu i opowiadała swojej rodzicielce każdy szczegòł z minionego dnia. Cieszyła się, że miała tak dobry kontakt ze swoją rodzicielką. Do pewnego czasu było podobnie z jej ojcem, była typową córeczką tatusia, jednak stało się coś przełomowego, coś co sprawiło,że od tamtej pory relacje ojca i córki zmieniły się nieodwracalnie.
Myśli kłębiły się w głowie Melani, która siedziała na dość dużym kamieniu, kiedy zauważyła, że ktoś się do niej dosiadł.
-Pięknie tu prawda?-usłyszała dobrze znany jej głos.

~*~

Witajcie! Wracam do was po krótkiej przerwie. Rozdział dłuższy, wena wróciła więc jest dobrze ;) Miałam problemy z internetem, stąd to opóźnienie.
Pisałyście, że nie podoba wam się postać Melanie-bardzo się z tego cieszę :D Tak właśnie miało być. Dzisiaj chciałam żebyście poznały ją z drugiej strony, ale nie ujawniam od razu całej tajemnicy ;3
Całuję ;**

niedziela, 13 lipca 2014

3. Nie wierzę w przypadki

-Meeel, wiesz jak cię kocham?-Ann z maślanymi oczkami weszła do salonu, gdzie Melanie malowała paznokcie. Można powiedzieć, że były one jej wizytówką. Zawsze bardzo o nie dbała i przywiązywała szczególną uwagę do ich wyglądu oraz koloru.
-Gadaj co chcesz, a nie się czaisz-wytknęła jej język.
-Bo wiesz, robię ciasto imbirowe, to twoje ulubione i tak się złorzyło, że nie kupiłam imbiru...
~*~
Obcisłe, czarne leginsy, jeansowa koszula i czarne balerinki-tak ubrana Melanie buszowała między sklepowymi półkami w poszukiwaniu korzenia imbiru*. Z jednej strony była zła na Anje za jej gapiostwo, ale z drugiej dla ciasta imbirowego była w stanie zrobić wiele, jak nie wszystko.
Niemka po dłuższych poszukiwaniach wreszcie dostrzegła kartkę z ceną i nazwą szukanego przez nią produktu. Tuż nad nią, na sklepowej półce stała mała skrzyneczka z której wystawał jeden, ostatni korzeń imbiru. Szybko i z wyciągniętą do przodu ręką ruszyła w jego stronę. Niestety los chciał, że w tym samym momencie, na ten sam owoc miał ochotę inny człowiek. W Melanie aż się zagotowało, kiedy spojrzała na mężczyznę. Był to ten sam człowiek, który ją upokorzył, ten sam, którego nazwisko doprowadzało ją do szału, ten sam, na którym zemstę planowała od kilku dni i ten sam, na którym obiecała się zemścić, a teraz on jak gdyby nigdy nic zabiera jej ostatni korzeń imbiru, który miał być wykorzystany do jej ukochanego ciasta imbirowego i odchodzi z uśmiechem na ustach.
-Halo, proszę pana!! -krzyczy biegnąc za nim. Mężczyzna odwraca się, a niemka już wie, że to nie będzie miłe spotkanie dla żadnego z nich.
Mężczyzna odwrócił się i z pytającą miną spojrzał na szatynkę.
-Do mnie mówisz?-zdziwił się
-Nie do tego jabłka obok ciebie-zironizowała
-Ahh to nie przeszkadzam-błysnął zębami i chciał odejść.
-Nie tak szybko-złapała go za ramię.
-Spieszy mi się. Masz jakiś długopis? Gdzie mam ci się podpisać?-mruknął znudzony.
-Słucham?!
~*~
-Kretyn! Pieprzony kretyn! Co on sobie myśli, że jest jedyny na świecie?! Niby po cholere mi jego autograf?! W ogóle, to co on sobie myśli, czy ja do cholery wyglądam jak napalona hotka?! Nie!!
-Ej spokojnie, co się stało? Anja próbowała uspokoić przyjaciółkę, która wróciwszy do domu taranowała wszystko na swojej drodze klnąc przy tym niemiłosiernie.
-Pomylił mnie ze swoją fanką rozumiesz?!-krzyczała gestykulując rękoma.
~*~
Ten sam klub, to samo miejsce przy barze, ten sam sączony przez nią drink. Tylko jego tu nie ma. Jego, który przez ostatnie dni zajmuje jej myśli. Nie, nie zakochała sie. Pragnęła tylko zemsty. Chciała, żeby poczuł się tak samo jak ona. Upokorzona, wystawiona, dotknięta... Nie mogła uwierzyć, że ktoś pokonał ją jej własną bronią! Przecież to ona wykorzystywała. Była feministką. Bardzo zadziorną feministką. Faceci byli jej potrzebni tylko do zaspokajania swoich potrzeb.
Nie potrafiła dzisiaj skupić się dłużej na żadnym mężczyźnie. Nawet jej towarzyszki jej nie poznawały. Zawsze królowała na parkiecie, tańczyła, uwodziła, wykorzystywała. Nigdy nie martwiła się co będzie jutro. Żyła chwilą. Mogła tak żyć.
Wyginając się w tańcu przy przystojnym blondynie uświadomiła sobie, że może wykorzystać niewiedzę Kuby. "Jeszcze zobaczymy, kto tu jest taki mądry"-z taką myślą wróciła do domu. Nie było ważne, że wypiła tylko jednego drinka, a zazwyczaj piła je litrami, że było dopiero przed północą, a ona wracała do domu najwcześniej o świcie, że nie 'zaliczyła' dzisiaj żadnego mężczyzny, a po to przecież tam chodziła. Ważne, że miała plan...

~*~

*do ciasta imbirowego używa się imbiru w proszku, ale dla potrzeb opowiadania musiałam to zmienić ;)

Już trzeci rozdział, ale zleciało.. Następny rozdział dodam za dwa tygodnie, ponieważ wyjeżdżam :)))
I proszę-komentujcie!! :)
Pozdrawiam ;**

niedziela, 6 lipca 2014

2. Każdy ma swoje chwile słabości

-Nieźle cię urządził-mruknęła Ann popijając poranną kawę.
-Bezczelny idiota!-Melnie zacisnęła pięści na filiżance swojego ulubionego capuccino-ale ja mu jeszcze pokażę...-zmrużyła groźnie oczy.
-Zaczynam się ciebie bać. Wiesz, że nie popieram tych twoich wypadów do klubu, ale z tymi facetami to przesadzasz Mel. Zachowujesz się jak...-Anja ze stoickim spokojem próbowała przemówić przyjaciółce do rozsądku.
-Nie kończ! Wiem, jak się zachowuję i znam twoje zdanie na mój temat. Ale ja nie jestem prostytutką!! Dobrze ci radzę zapamiętaj to!!-uderzyła dłonią w drewniany stolik.
-Nie?!! A tak się zachowujesz! I powiem ci coś! Dobrze ci zrobił ten cały Kuba!! Może wreszcie się ogarniesz!!-blondynka aż gotowała się ze złości. Kłutnie w domu przyjaciółek nie odbywały się zbyt często. Anja była rozsądną dziewczyną i dobrze znała charakter szatynki, dlatego zwykle wolała iść z nią na kompromis, ale czasem zwyczajnie nie wytrzymywała jej narzekań. W końcu każdy ma swoje chwile słabości.
-Jasne, bo najlepiej to jakbym siedzia w domu na dupie i gotowała obiadki jakiemuś kujonowi tak?! Sory, ale to nie dla mnie. Skoro ty chcesz, to sobie tak żyj, a ja nie mam zamiaru być kurą domową!-wycedziła wściekła, aż czerwona szatynka, czym bardzo zraniła przyjaciółkę. Teraz jednak była zbyt zła, żeby o tym myśleć. Z hukiem zamknęła się w pokoju i analizowała dogłębnie sytuację.
Od pamiętnego spotkania w klubie minęło już pare dni, ale Melanie nie miała zamiaru o nim zapomnieć. Mimo iż oboje byli upici, pamiętała doskonale co się wydarzyło i od kilku dni knuła w jaki sposób ukarać chłopaka. Jeszcze nigdy, nikt jej tak nie upokorzył! Żaden chłopak jeszcze jej się nie oparł. Czyżby zawiódł jej urok osobisty? Może już nie działa tak na mężczyzn?
Nie mogła znieść myśli, że ktoś tak ją potraktował. Nie była dziwką. Nigdy nie miała nikogo na stałe i nie chciała mieć. Lubiła przygody na jedną noc, ale nie chciała być traktowana jak panienka do towarzystwa. To ona wybierała sobie cel, jaki chciała osiągnąć.
Przez jej głowę przewijało się tysiące scenariuszy zemsty. Przecież nie mogło to być coś zwykłego. Jej plan musiał być idealny, dopracowany w każdym calu. Miała tylko jeden kłopot. Jak spotkać chłopaka ponownie?
Nie wiedziała jednak, że jej problem niedługo sam się rozwiąże.

{Kilka ulic dalej. Dwóch blondynów}
-Nie byłem aż tak pijany!-oburzył się jeden z nich.
Kompletnie nic nie pamiętał z ostatniej imprezy i strasznie go to irytowało.
-Stary, wybiegłeś z klubu z jakimiś ciuchami w garści i krzyczałeś, że musisz się przebrać, bo w czarnym wyglądasz sexowniej-Łukasz obserwował kumpla z kpiącym uśmieszkiem. Ten tylko ukrył twarz w dłoniach i pokręcił głową z dezaprobatą. Może w ten sposób chciał sobie przypomnieć jakikolwiek szczegół dotyczący minionej nocy. Czasem chodził na imprezy, wypijał kilka piw i wracał do domu. Nigdy nie zdarzyło mu się upić w przysłowiowe trzy dupy. To nie w jego stylu. Przecież zawsze był ułożonym, znającym umiar mężczyzną, a teraz nie dość, że upił się prawie do nieprzytomności, to jeszcze zabrał ubrania jakiejś dziewczynie. Ciągle nurtowało go pytanie, co oni razem robili, czy doszło między nimi do czegoś więcej i w końcu kim jest owa kobieta? Niestety jego głowa odmawiała współpracy.
-Kubulku, nie zamartwiaj się tak, spójrz na to z innej strony, wyrwałeś laskę!-  Łukasz klepnął go po plecach dodając otuchy.
-Taaa szkoda tylko, że jej nie pamiętam-uderzył zaciśniętą pięścią w kolano.

{Blondynka i szatynka. Chwila słabości}
-Melanie?!-blondynka delikatnie, zapukała do drzwi pokoju.
-Daj mi spokój!!-krzyknęła gdzieś z drugiej strony drzwi.
-Melanie przepraszam. Wiesz, że nie chciałam tego powiedzieć-lekko zirytowana przestępowała z nogi na nogę. Nie usłyszała odpowiedzi szatynki, wzięła więc głęboki wdech i nacisnęła klamkę. Raz się żyje-pomyślała
-Wyjdź!-krzyknęła tłumiąc głos w poduszce
-Kicia... porozmawiajmy-usiadła na skraju łóżka.
-Nie mam ci nic do powiedzenia-burknęła. Wstała z łóżka i podeszła do okna.
-A ja owszem. Proszę, wysłuchaj mnie! Nie zachowujmy się jak gówniary-siliła się na spokojny ton głosu. Melanie milczała wpatrzona w jakiś punkt daleko w przestrzeni. An uznała to za pozwolenie i zaczęła swój monolog.
-Słowa, które wczoraj padły, nie powinny były paść-to jest pewne. Jesteś dorosła i nie mam prawa ingerować w twoje życie prywatne, ale jesteś moją przyjaciółką i cholera, martwię się o ciebie. Nie bądź na mnie zła proszę-zakończyła spuszczając głowę. Na twarzy Melanie zagościł lekki uśmiech. Już dawno wybaczyła przyjaciółce, ale jej duma nie pozwalała na jakikolwiek ruch z jej strony, dlatego całe zamieszanie trwało tyle czasu.

"Przyjaciele są jak ciche anioły, które pod noszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać"

~*~

Ehh rozdział mało porywający, ale nie martwcie się, to dopiero początek. Zapewniam, że kolejne będą zawierały więcej emocji ;)
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Jesteście cudowne!!
Jak już pewnie zauważyłyście rozdziały dodaję w niedziele i tak będzie, chyba że coś się zmieni, ale wtedy napewno was o tym poinformuję ;)
Zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą. Mianowicie, czy odpowiada wam taka forma informowania o rozdziałach, czy wolałybyście np. przez gg lub facebooka?
Jak sądzicie? Czekam na opinie w komentarzach.
Pozdrawiam!! <3

niedziela, 29 czerwca 2014

1. Zapłacisz mi za to!

Pewnym krokiem weszła do klubu, zwracając na siebie uwagę wielu męszczyzn. Wiedziała jak na nich działa i perfidnie to wykorzystywała.
Zgrabnie poruszając biodrami podeszła do baru, przy którym czekały już na nią dwie przyjaciółki-Katja i Susann. Dziewczyny miały identyczny charakter i zdanie o mężczyznach, czego nie pochwalała Anja. Miała zupełnie inny temperament. Była delikatna, wrażliwa i uczuciowa. Zawsze umiała doradzić Melanie, choć ta rzadko ją słuchała. Mimo to dziewczyny mieszkały razem i świetnie się dogadywały. Głównie dlatego Katja i Susann nie lubiły Anji. Nie rozumiały jej toku myślenia i uważały za świętoszkę.

-Niezłe ciacho, założę się, że będzie mój- szepnęła Susann z szyderczym uśmiechem i podeszła do uroczego blondyna opierającego się o ciemną ścianę.
-Nie uda jej się-zadrwiła Mel sącząc swój ulubiony drink z malibu.
-Czemu tak myślisz?-zdziwiła się jej towarzyszka.
-Facet wygląda na twardego. Tak łatwo nie da się omotać-zamieszała kolorową parasolką w szklance.
-Oj Melanie, nie doceniasz jej-Katja puściła oczko brunetce i przerzuciła swój wzrok na Susann, która bajerowała uroczego blondyna. Ruda jeździła paznokciem po torsie chłopaka a ten wyraźnie znudzony odrzucał jej zaloty. Po kilku minutach dziewczyna wróciła z kwitkiem i zła zamówiła sobie kieliszek wódki, który odrazu wypiła krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
-Cholera, co za debil-syknęła wściekła. Melanie tylko się zaśmiała i rzuciła krótkie "mówiłam" w stronę Katji.
-Nie bądź taka hej do przodu, bo ci tyłu zabraknie-warknęła-teraz ja spròbuję, mnie się nie oprze-poruszała zalotnie rzęsami i żwawo zeskoczyła z wysokiego krzesła.
Podeszła do chłopaka i szepnęła coś do ucha. Ten tylko skrzywił się i odwrócił głowę w drugą stronę. Katja nie dała za wygraną i próbowała wyciągnąć blondyna na parkiet ocierając się o niego. Chłopak nie wytrzymał. Odepchnął dziewczynę od siebie, wykrzyknął coś wymachując rękoma i odszedł w stronę klubowego tarasu.
-Amatorki-zaśmiała się Melanie-patrzcie jak to się robi-odstawiła drinka i ruszyła w stronę, w którą przed chwilą poszedł jej obiekt zainteresowania. Chłopak stał oparty o barierkę i ciężko wzdychał.
-Coś taki nerwowy?-zaśmiała się ironicznie zapalając papierosa i zajmując miejsce obok chłopaka.
-Nie twoja sprawa-warknął nie zaszczycając jej spojrzeniem.
-Może grzeczniej-oburzyła się-chcę tylko porozmawiać-mruknęła.
-O nic cię nie proszę!-lekko podniósł głos.
-Nie musisz-obróciła się w jego stronę. Blondyn zaciekawiony zrobił to samo-Widzę, że coś cię trapi. Może chcesz pogadać?-szepnęła stojąc bardzo blisko niego. Chłopak jak zaczarowany skinął głową tonąc w jej piwnych oczach, które od zawsze były jej atutem.
-Nie tutaj-szepnęła-troche mi zimno-skłamała łapiąc się za ramiona. Blondyn objął dziewczynę ramieniem i wprowadził spowrotem do klubu kierując się w stronę małego pokoiku mieszczącego się na piętrze. Zanim weszli po schodach Melanie odwróciła się delikatnie i puściła oczko dziewczynom, które siedziały przy barze ze zdziwieniem podziwiając poczynania przyjaciółki.

-No więc, opowiadaj?-udawała zainteresowaną. Wskoczyła na łóżko zrzucając przy okazji swoje niebotycznie wysokie szpilki.
-Może najpierw się przedstawisz-posłał jej szeroki uśmiech.
-Melanie Hoffer-podała mu rękę kusząco się uśmiechając. Miała plan. Chciała go perfidnie wykorzystać, jak każdego faceta.
-Kuba Błaszczykowski-jego figlarny uśmiech wzbudził w niej spore podniecenie. Chłopak krył w sobie nutkę tajemniczości, co jej się podobało. Grała zatroskaną nieznajomą a tak na prawdę miała ochotę się na niego rzucić i zgwałcić. Chłopak jednak był nieświadomy zamiaròw szatynki. Może to przez wypicie o kilka drinków za dużo, albo przez jej hipnotyzujące spojrzenie.
-Ehh.. Naprawdę chcesz tego słuchać?-podrapał się po głowie.
-A co chcesz innego robić?-zapytała zalotnie, przysuwając się bliżej niego. Ten tylko przełknął nerwowo ślinę i odsunął lekko od dziewczyny.
-No nie udawaj, że tego nie chcesz-mruknęła zbliżając twarz do jego.
-Nn.. nie wiem o co ci chodzi-wydusił
-Oj wiesz, wiesz. Bystry z ciebie chłopczyk-wsunęła mu ręce pod koszulkę. Kuba nie wiedział co zrobić. Chciał uciec, ale brunetka była szybsza. Przekręciła klucz w zamku i schowała go sobie do biustonosza, uśmiechając się ironicznie. Weszła na łóżko i usiadła okrakiem na chłopaku, pochylając się w jego stronę tak, że ten miał pod samym nosem krągłe piersi dziewczyny. Melanie zwinnym ruchem zdjęła z niego koszulkę i rzuciła gdzieś w kąt. Chłopak początkowo nie wiedział co zrobić, ale po chwili namysłu postanowił grać z nią w tę grę. Przewrócił ją na plecy, co wywołało u niej lekkie zdziwienie, bo nie sądziła, że chłopak tak szybko ustąpi, ale po chwili zastąpił je wyraz zadowolenia. Wygrała. Po raz koleiny facet jej się nie oparł. Przynajmniej tak jej się wydawało. Niestety Kuba miał inne zamiary wobec szatynki. Postanowił pokonać ją jej własną bronią. Niby zachłannie zdarł z niej czarną bokserkę i biustonosz, co spowodowało, że w dłoni trzymał już klucz. Wsunął go do kieszeni i postanowił dać nauczkę młodej niemce. Zdjął jej krótką spódniczkę i majtki. Dziewczyna przymknęła oczy czekając aż chłopak wreszcie zrobi to, na co tak bardzo dzisiaj czeka. Dopiero po chwili, kiedy zorientowała się, że coś jest nie tak, bo nic nie czuje  zobaczyła, że chłopak najzwyczajniej w świecie zniknął tak, jak jej ubrania.
-Zapłacisz mi za to Błaszczykowski! Nie wiesz z kim zadarłeś!-krzyknęła wściekła i z bezsilności uderzyła pięścią w łóżko. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było jednak to, że niemka nie mogła wymówić poprawnie nazwiska piłkarza co jeszcze bardziej ją zirytowało.
~*~
Pierwy rozdział za nami :D
Jestem ciekawa waszych opinii. Komentujcie!! :)
Buziaki ;***

niedziela, 22 czerwca 2014

Wprowadzenie :)

Młoda niemka, po ukończeniu szkoły tańca rzuca dotychczasową pracę choreografki i wpada w wir imprez i alkoholu. Praktycznie od zawsze pomiatała wszystkimi istotami płci męskiej na świecie i tak jej zostało do dziś.
Nałogowo łamie serca mężczyznom, których złapie w swoje sidła.
Córka bogatego biznesmena,
Bawi się mężczyznami. Uważa, że faceci żyją tylko po to, aby uprzykszać życie kobietą , dlatego rozkochuje w sobie mężczyzn, a potem ich rzuca tłumacząc się swoją myślą przewodnią.
Pewnego dnia jednak poznaje jego-przystojnego, wysportowanego mężczyznę o cudownym uśmiechu i zabujczym spojrzeniu. Przez tę znajomość dziewczyna bardzo zmieni swoje nastawienie w stosunku do osób płci przeciwnej choć na początku potraktuje go jak każdego innego.


Bohaterzy:



Melanie Hoffer (25l.)
Dziewczyna z bogatego domu. Imprezowiczka. 
Przyjaźni się z Suzann, Katją i Anją.







Kuba Blaszczykowski (28l.)
Piłkarz-kawaler. Nadal szuka miłości i kiedy wydaje mu się, że ją znalazł, wszystko okazuje się kłamstwem i podstępną intrygą.







Susann Grön (25l.)
Przyjaciółka Melanie i Klary
Nienawidzi Anji.






Katja Mideln (25l.)
Przyjaciółka Suzann i Melanie. Nienawidzi Anji.







Anja Schwarz (24l.)
Przyjaciółka Melanie. Miła, spokojna dziewczyna. Nie rozumie Suzann i Klary. Próbuje przemówić  Melanie do rozsądku. Mieszka z nią w jednym domu.







Łukasz Piszczek (28l.)
Przyjaciel Kuby. Wspiera go i pomaga znaleźć dziewczynę.


I inni..


Hej! :)
Małe wprowadzenia, mam nadzieje, że was zainteresuje :)
Pamiętajcie o komentarzach, będę wdzięczna ;***
Buziaki <3