sobota, 22 listopada 2014

14. Hope dies last

Był wyjątkowo piękny, jesienny dzień. Melanie właśnie wnosiła ostatnie, kartonowe pudła z niepotrzebnymi rzeczami na poddasze. Musiała zrobić miejsce na garderobę swojej mamy, co nie było łatwe. Przez ostatnie dni jej rodzicielka zrobiła spory krok na przód. Odwiedziła adwokata i podpisała pozew rozwodowy z orzeczeniem o winie. Ojciec bez większych próśb się zgodził, oczywiście pośrednio, przez adwokata. Widocznie ostatnie słowa Melanie uderzyły mu mocno do głowy. Kiedy ostatnie z pudeł wylądowało na stryszku, dość spora szafa w pokoju gościnnym została prawie pusta.
-Melanie, chodź na kawałek ciasta-wchodząc do pokoju poprawiła swoje lekki siwawe włosy.
-Już idę mamo. Jeszcze tylko ta spódnica-podniosła skrawek materiału, z którego wypadła kartka. Szybko schowała ją do kieszeni spodni z zamiarem późniejszego poznania jej treści, po czym zbiegła do salonu. Nim zdąrzyła usiąść na skórzanej kanapie przy stoliku do kawy, dom wypełnił dźwięk dzwonka do drzwi.
-Kwiaty dla pięknej pani. Melanie Hoffer?-przed dziewczyną ukazał się młody chłopak, w firmowym uniformie, którego twarz ledwo wystawała znad bukietu przepięknych, herbacianych róż.
-Yy tak to ja-odebrała kwiaty i podpisała pokwitowanie. Zaciągając się zapachem róż wstawiła je do wazonu. Zachodziła w głowę kto wysłał jej tak cudowny prezent. Uwielbiała te kwiaty. Tknięta przeczuciem rozchyliła łodygi i -jak się spodziewała-znalazła w środku bilecik. Dreszcz podekscytowania przesunął się wzdłuż jej kręgosłupa.

Hope dies last

Zastanawiając się nad sensem tych słów wróciła do salonu.
-Od kogo te piękne kwiaty?-wiedziała, że nie uniknie tego pytania.
-Tajemniczy wielbiciel-usta drgnęły jej lekko ku górze, lecz po chwili ponownie opadły, kiedy upijając pierwszy łyk chłodnej już kawy usłyszała dźwięk swojej komórki.
-Halo?-leniwie przeciągnęła się w fotelu.
-Cześć, Melanie, tak?-głos po drugiej stronie był jej dobrze znany. -Taaak, zgadza się-przeciągnęła pierwszą samogłoskę lekko zdezorientowana.
-Słuchaj piękna brunetko. Dzwonił do mnie facet, który żąda wyjaśnień. Może pamiętasz kolację nad brzegiem jeziora, kiedy to zawiesił kłódkę na znak waszej miłości? Wiesz o kim mówię?-zaskoczona dziewczyna słuchała słów, jakie reoprter dortmundzkiego radia mówił do niej.
-O Kubie...-jej ton głosu był niepewny, a dłoń w której trzymała najnowszego Iphona drżała coraz bardziej.
-Spędziliście cudowne chwile-kontynuował swoją wypowiedź-oraz upojne noce. Co się stało?-pyta. Jego zdaniem wszystko było na dobrej drodze i nagle odeszłaś. Chłopak domaga się wytłumaczeń! Melanie,  co się stało?-no właśnie, co się stało? Cóż, Melanie się stała.
-Nie jestem odpowiednią osobą dla niego-wyszła przed dom, aby mieć odrobinę prywatności.
-Problem w tym, że on twierdzi zupełnie odwrotnie. Mam dla ciebie propozycję. Pójdź z nim na kolację, pogadacie, wyjaśnicie sobie kto tam kogo kocha, a 50zł, które musiałbym wręczyć ci za ewentualną odmowę schowamy na inną okazję. Co ty na to?
~*~
Ubrana w czarną, elegancką sukienkę siegającą jej do połowy uda z rękawami zaraz za łokieć i delikatnym, wieczorowym makijażem, na czarnych szpilkach ze srebrnymi dodatkami, stała przed dużym, okrągłym lustrem. Szła na kolację z Kubą. Nie potrafiła odmówić. Pewna cząstka jej ciała rwała się do niego, a ona coraz bardziej jej ulegała. Trzeba powiedzieć, że dziewczyna się zmieniła, ale czy po tym wszystkim, co zrobiła, będzie potrafiła spojrzeć piłkarzowi w oczy?
Trzęsącymi się dłońmi zapięła srebrne kryształki na uszach i zeszła szybko na dół z zamiarem jak najszybszego wymknięcia się z domu.
-Ohh Melanie wyglądasz cudownie! Szczęściarz z tego mojego zięcia. Kiedy mi go przedstawisz?-jej plan jednak nie wypalił.
-W odpowiednim momencie. Muszę już lecieć-narzuciła na siebie czarny, flauszowy płaszcz i wybiegła z domu, do czekającej już na nią taksówki. Nie zgodziła się, żeby przyjechał po nią Kuba. Bała się. Bała się rozmowy, bała się przede wszystkim jego oczu, które zdają się zaglądać wgłąb jej duszy. Nim się zorientowała, taksówka zaparkowała przed jedną z najlepszych restauracji w mieście. Z łomoczącym sercem i dziwnym uczuciem w żołądku pchnęła drzwi i weszła do środka. Przystojny kelner w białej koszuli pomógł jej zdjąć płaszcz i zaprowadził do stolika, przy którym siedział już Kuba. Zdawał się być tak samo zdenerwowany jak ona. Miał na sobie ciemne rurki i białą koszulę. Włosy ułożył na prawą strone, a zapach jego perfum drażnił jej nozdrza.
Wyglądał olśniewająco. Pełna obaw robiła kolejny krok w stronę chłopaka. Stukot szpilek odbijał się w jej głowie. Zdawało się nie istnieć nic wokół. Ani przystojny kelner, ani siedząca pod oknem zakochana para skradająca sobie pocałunki. Liczyła się tylko ona i on, tu i teraz. Nie ważne co było. Może czas wszystko wyjaśnić? Zacząć żyć od nowa?

~*~
Hej hej :)
Nowy rozdział w miare mi się podoba. Jak się pewnie domyślacie szykują się pewne zmiany :)
Od kilku dni staram się nadrabiać wasze blogi. Jeśli jeszcze nie dotarłam na twojego bloga, możesz zostawić link w zakładce spam. Na pewno wpadnę w wolnej chwili :)

sobota, 15 listopada 2014

13. Kolejny błąd..

Taka miłość 
Zmienia faceta w niewolnika 
Taka miłość 
Wysyła człowieka prosto do grobu...

Był już późny wieczór,kiedy biały, sportowy samochód wjeżdża na podjazd. Melanie jest zaskoczona, kiedy widzi siedzącego na schodach domu mężczyznę. Nie kryje zaskoczenia i kiedy tylko jej rodzicielka wchodzi do mieszkania naskakuje na piłkarza.
-Co tu robisz? Przecież ci napisałam...-panikuje. Nie spodziewała się go tutaj. Myślała.. miała nadzieję, że po prostu ucieknie, odsunie się od Kuby i zakończy tę nierówną walkę. Tak się jednak nie stało.
-Melanie..-napawał się jej widokiem. Nie był pewny kiedy znów się zobaczą. Chciał zapamiętać każdy szczegół, który tak pokochał. Jej ponętne, czerwone usta, które teraz lekko drżały z zimna. Zaraz po jej ustach kochał jej oczy, w których zawsze błyszczały te cudowne ogniki. Zaraz po ustach i oczach, kochał jej rumiane poliki, które jego zdaniem dodawały jej uroku i dziewczęcego wdzięku. Zaraz po ustach, oczach i polikach, kochał jej delikatną, jasną cerę, która drżała przy każdym jego dotyku. Tak na prawdę ubóstwiał każdy centymetr jej ciała, które już tak dobrze znał.
-Kuba, nie powinieneś tu przychodzić...
-Mel, czy zrobiłem coś nie tak?-nie chciał kończyć tej znajomości w taki sposób. Oprócz tego, niepokoiło go, dlaczego Melanie odeszła. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Może nie spełnił jej oczekiwań, albo nie był zbyt delikatny.
-Nie Kuba, to moja wina. Przepraszam to koniec-nie mogła się oprzeć  i złożyła subtelny pocałunek na jego wargach, po czym zniknęła za drzwiami mieszkania.
Skierowała się do kuchni, w której siedziała jej mama. Przed wejściem do pomieszczenia wzięła trzy głębokie wdechy. Wchodząc, próbowała opanować trzęsące się dłonie i miękknące nogi. Nalała sobie wody do szklanki i oparła się o blat.
-To twój chłopak?-trzask rozbijanego szkła rozniósł się po mieszkaniu. Szklanka rozbiła się w drobny mak, a jej kawałeczki rozsypały się po całej kuchni.
-Nie mamo, to tylko kolega-szybko kucnęła, aby nie patrzeć w oczy kobiety.
-Szkoda, całkiem przystojny z niego chłopak. Jest w twoim wieku, prawda?
-Mamo!-oburzona wrzuciła resztki szklanki do kosza. Tak na prawdę, uświadomiła sobie, że nigdy nie pytała Kuby o wiek, a on nie pytał jej.Tak mało o sobie wiedzieli, tak mało on wiedział o niej i jej życiu.
-Ohh Melanie na litość Boską nie zachowuj się jak nastolatka! Widziałam jak na ciebie patrzy, a ten całus na porzegnanie nie był bez znaczenia-zamoczyła usta, które z pewnością odziedziczyła po niej Melanie, w naparze z liści zielonej herbaty. Kobiety były do siebie bardzo podobne. Ktokolwiek je widział od razu wiedział, że łączą je więzy pokrewieństwa.
-Mamoo!! Podglądałaś!!-lekko podniosła głos.
-Skąd! Robiłam sobie herbtę. To nie moja wina, że czajnik stoi zaraz przy oknie-tłumaczyła się-przyznaj się, że wkońcu poznałaś odpowiedniego mężczyznę i chcesz z nim spędzić resztę życia-jej głos był tak radosny i pełny nadziei, że Melanie nie miała serca jej zaprzeczyć. Kobieta zawsze trzymała kciuki za swoją córkę i nie mogła zboleć, że dziewczyna woli wolne związki i nie zamierza-przynajmniej narazie-ustabilizować życia.
-Ohh mamo, nic się nie da przed tobą ukryć-westchnęła. Okropnie źle czuła się z tym kłamstwem. Mama była jedyną osobą, której zawsze mówiła prawdę, a teraz tak po prostu ją okłamała, ale nie mogła znów jej zawieść. Nie mogła znów sprawić jej przykrości. Zbyt dużo razy już to robiła. Zbyt dużo..
-Tak się cieszę, kochanie!-rzuciła się jej na szyję. Polały się też łzy. Łzy radości matki, która kocha swoje dziecko nad życie i jest z niego bardzo dumna. Były też łzy córki, która była zawiedziona i rozgoryczona. Do tej pory jej sytuacja życiowa była lekko mówiąc pogmatwana, ale dzisiejszy wieczór był niczym lawina śnieżna. To był jednak dopiero początek jej problemów.

~*~
Jestem! :)
Podaję wam kolejny, jeszcze cieplutki rozdział. Dostałam zastrzyku weny i proszę. Stąd to powyżej ;)
Oceniajcie, komentujcie, motywujcie! To bardzo dużo dla mnie znaczy :)
Buziaki ;*

piątek, 7 listopada 2014

Liebster Award

Dziękuję Olciak za nominację, to bardzo miłe z twojej strony i dużo dla mnie znaczy ;*

Pytania do mnie:

1. Ulubiony sportowiec?

Kocham wszystkich Dortuńdczyków całym serduchem i nie potrafię wskazać jednego :3
Jeśli chodzi o inne kluby to jest kilku pojedyńczych zawodników ;)

2. Osoba którą podziwiasz?

Marco Reus-za determinację i walkę do samego końca

Jurgen Klopp-za odwagę i niesamowity spryt ;)

Adam Nawałka-za odwagę i uparte dążenie do celu

3.Ulubiona piosenka?

Say Something-Christina Aguilera&A Great Big World

4. Ulubiona pora roku?

Lato, Zima ;)

5. Jak naprawdę masz na imię?

Ola :3

6. Ulubiony sport?

Oczywiście piłka nożna, ale też siatkówka jest ostatnio dla mnie ważna :)

Nominuję:

http://footballismydope.blogspot.com/?m=1

http://humbabumba.blogspot.com/?m=1

http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/?m=1

http://walcz99.blogspot.com/?m=1

http://pisarkabvb.blogspot.com/?m=1

Pytania do Was:
1. Co myślisz o Reprezentacji Polski w piłkę nożną?
2. Jakim drużynom kibicujesz?
3. Czy przyznajesz się do swoich barw klubowych i bronisz ich kiedy trzeba?
4. Jak masz naprawdę na imię?
5. Ulubiona piosenka?

Buziaki ;*
Borussen

czwartek, 6 listopada 2014

12. Samotność

Od kilku dni nad Dortmundem - jakby na przekór wszystkim wydarzeniom w życiu Melanie - świeciło słońce. Sama szatynka próbowała nie okazywać słabości, chociaż pierwszy raz w życiu czuła się tak samotna. Całe dnie spędzała samotnie w domu, a wieczorami wychodziła na długie spacery. Błąkała się bez celu ulicami miasta, przyglądając się ludziom. Lubiła to robić. Śmiała się w duchu z tego, jak łatwo można dostrzec uczucia na twarzy. Małe, zapłakane dziecko biegnące ze zdartym kolanem do swojej mamy, staruszkowie podziwiający piekno przyrody, czy zakochanego pary, w których oczach iskrzy się miłość. Takie i mnóstwo innych obrazów Melanie spotykała każdego dnia i wkońcu zaczęło jej brakować wspólnych wyjść z Kubą każdego wieczoru i nocy filmowych z Anją, ale nie brakowało jej jednego-Katji i Susan. Nie chciała słyszeć ani o nich ani o imprezach. Miała dość życia, jakie prowadziła dotychczas.
Kolejny dzień z rzędu wróciła do domu z wieczornego spaceru. Nie wiedziała co ma że sobą zrobić, więc wzięła się za porządkowanie jej dość sporej garderoby, a konkretnie dużej szafy w rogu, do której rzadko zagląda. Nie zdarzyła jednak dobrze otworzyć szafy, kiedy rozdzwonił się jej telefon.
-Co tam mamo?-przyłorzyła zimny ekran komórki do ucha.
~*~
Biała Kia mknęła ulicami Dortmundu łamiąc przy okazji wszystkie możliwe przepisy. Kiedy wręcz wpada do ogromnej willi, tonie w ramionach swojej rodzicielki.
-Jestem z ciebie dumna-szatynka szepcze jej do ucha po chwili milczenia.
-Już dawno powinnam tak zrobić, ale nie potrafiłam tego rzucić. Wiesz, ile znaczyła dla mnie firma, dla nas..-westchnęła.
-Mamo, pamiętaj, że zawsze będę cię wspierała-kolejny raz tego wieczoru kobiety mocno się uściskały.
-Chodź, przez jakiś czas zamieszkasz ze mną-złapała dwie spore walizki i wyprowadziła je na zewnątrz. Kiedy zamykała klapę bagarznika, oślepiły ją światła samochodu, wjeżdżającego na posesję. Momentalnie posłała pewne spojrzenie mamie, ktòra siedziała już w samochodzie i nie zamierzała teraz z niego wysiadać.
-Kochanie! Jak dawno cię tu nie było!-wysoki, postawny mężczyzna wysiadł z czerwonego, sportowego Mercedesa wraz z długonogą blondynką.
-Już od dawna nie masz prawa tak do mnie mówić, więc nawet się nie wysilaj!-warknęła. Cały czas stała z rękoma podpartymi o boki i złowrogo spoglądała na kobietę, na oko sporo młodszą od jej ojca.
-Daj spokój Melanie, chyba nie będziemy się teraz kłócić-sprawiał wrażenie nadzwyczaj spokojnego, a blondynka, która wiła się u jego boku zdawała się dodawać mu pewności siebie.
-Przedstawiam ci moją nową asystentkę Kate-objął ją ramieniem.
-Asystentkę?! Chyba płatną dziwkę! Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! Jesteś pieprzonym egoistą! Nigdy nie liczyłeś się z innymi! Miałeś w dupie co czujemy, co czuje mama! Tylko ty się liczyłeś! Ty i twoje wygody! Ale skończyło się! Zabieram mamę z tego horroru, a na dniach spodziewaj się dokumentów rozwodowych. To koniec!-wręcz wykrzyczałam mu prosto w twarz-a tobie laluniu radzę nakładać mniej fluidu, bo ci mordę wypali-dogryzła jej i pewnie wsiadła do samochodu.
-Kocham cię Meli-starsza kobieta ujęła jej dłoń, na co odpowiedziała jej ciepłym uśmiechem.
Zmiany, czy są one potrzebne? W życiu Melanie ostatnio dużo się zmienia. Tylko, czy te zmiany wyjdą jej na dobre..?

~*~
Witajcie!
Wracam z nadzieją, że jeszcze mnie nie skreśliłyście ;3
Rozdział jest jaki jest i nie mogę wam zagwarantować, kiedy pojawi się następny.
Z całego serducha dziękuję Olciak za nominację do Liebster Award! W chwili wolnego czasu dodam post z tym związany :)
Ściskam! :*
Borussen