niedziela, 21 września 2014

11. Pożałujesz tego!

Budzi się z ogromnym uśmiechem na twarzy. Uświadamia sobie, że pierwszy raz od dawna czuje się naprawdę szczęśliwy. Przekręca się na drugi bok. Nie widząc tam głównego powodu swojego szczęścia myśli, że dziewczyna czeka na niego w kuchni, ubrana jedynie w jego koszulę pije gorącą kawe. Wstaje i szuka swoich bokserek, ktòre po chwili zakłada i zbiega boso po drewnianych schodach. Wchodzi do kuchni i kiedy nie widzi tam szatynki szuka jej w innych pomieszczeniach, również bez skutku. Lekko zmartwiony wraca do kuchni i siada przy stole. Dopiero wtedy zauważa wiszącą na lodówce karteczkę.

Nie możemy się więcej spotykać. Po prostu zapomnij o mnie.
Przepraszam za wszystko.
Melanie

~*~
Wchodzi do kawiarni, gdzie czekają już na nią dwie przyjaciółki. Jest zła, ale nie chce tego pokazać. Rzuca na okrąły stolik kilka zdjęć i czeka na reakcję towarzyszek.
-To wszystko?-zdziwione przyglądają się fotografiom.
-Czego wy jeszcze oczekiwałyście?-jej złość powoli wzbiera na sile-Filmiku erotycznego?!-podnosi głos zwracając tym uwagę kilku osób z kawiarni.
-Chciałyśmy twardych dowodów, a to - ruda pokazuje na zdjęcia-nic nie znaczy.
-Miałyśmy zakład-próbuje opanować emocje-chciałyście żebym się z nim przespała, więc to zrobiłam. Nie było łatwo. Musiałam się sporo natrudzić, a wy mi mówicie, że to nic nie znaczy?! Mam was dość! Jesteście wrednymi zakłamanymi sukami!-krzyczy po czym wściekła wychodzi z kawiarni.
Niczym burza wpada do domu i szuka tam Anji. Musi się jej wygadać inaczej zaraz weźmie najbliższą rzecz jaką ma pod ręką i wyrzuci przez okno. Ku jej zdziwieniu dziewczyny nigdzie nie ma. Po chwili wpada jednak na pomysł, że z tego wszystkiego nie sprawdziła w pokoju blondynki. Wbiega po schodach i zaraz uchyla drzwi z pewnością, ża zastanie tam przyjaciółkę. Tak jednak nie jest. W pomieszczeniu panuje idealny porządek. Satynowa pościel równiutko pokrywa małżeńskie łóżko, a puszysty dywan w kolorze fuksji leży dokładnie na środku pokoju. Jest też dziwnie pusto. Z komody poznikały ich wspólne zdjęcia, a na jednej ze ścian został tylko haczyk po wielkiej antyramie. Szatynka otwiera wielką, oszkloną szafę i dopiero, kiedy widzi w niej pustki dociera do niej co się stało. Jej najlepsza przyjaciółka właśnie się wyprowadziła, a ona nawet się z nią nie porzegnała. Wszystko przez ten głupi zakład. Jej egoizm prawdopodobnie zaprzepaścił jedyną prawdziwą przyjaźń w jej życiu. Usiadła załamana na podłodze i schowała twarz w dłoniach. Nie płakała-ona nigdy nie płacze. Łzy są przecież oznaką słabości, a ona jest silna i niezależna.
Tak na prawdę coś zaczynało się w niej łamać. Męczył ją dotychczasowy tryb życia.
Długo tak siedziała. Myślała nawet żeby zadzwonić do Anji, ale nie miała odwagi tego zrobić. Zachowała się okropnie w stosunku do niej, to nie ulega wątpliwości. W końcu poczuła ból w plecach i musiała wstać, żeby rozprostować kości. Wyszła z pokoju i udała się do swojej sypialni. Dopiero tam zauważyła białą kopertę leżącą na poduszce. Wzięła ją do ręki, a po jej ciele przeszedł dreszcz. Na środku napisane było jej imię. Dobrze znała ten charakter pisma. Ostrożnie usiadła w kącie pomieszczenia i wyjęła śnieżnobiałą kartkę. Ręce bardzo jej się przy tym trzęsły.

Melanie,
Pamietasz jak się poznałyśmy? Studiowałyśmy na jednej uczelni.
Wtedy byłaś inna. Wyluzowana, otwarta, zawsze uśmiechnięta..
Później wszystko się zmieniło. Z czerpiącej pełnymi garściami z życia dziewczyny stałaś się bezuczuciową i zamkniętą w sobie osobą.
Nie mogłam patrzeć jak cierpisz. Próbowałam Ci pomóc, wesprzeć Cię, ale ty odrzucałaś moje starania. Kiedy poznałaś Kubę, coś mnie tknęło. Przez głowę przeszło mi, że on może przywrócić dawną Ciebie. Wierzyłam w to coraz bardziej, kiedy opowiadałaś mi o nim. Widziałam ten nasilający się z każdym dniem błysk w twoich oczach. Naprawdę uwierzyłam, że się zmieniłaś. Jednak szybko sprowadziłaś mnie na ziemię. Nie będę się już wtrącała w twoje życie. Wiedz jednak, że pierwszy raz od naszego poznania zobaczyłam znów tą radość w Tobie. Zakochałaś się Melanie i nie zaprzeczaj. On też Cię pokochał.
Tylko od Ciebie zależy co z tym zrobisz.
Anja 

Już dawno skończyła czytać, ale dalej tępo patrzy się w kartkę. Nie zwraca nawet uwagi na to, że łamie kolejną w przeciągu tygodnia zasadę. Z jej oczu płyną coraz to nowe strumienie łez. Łez, których jeszcze niedawno tak się wstydziła. Najchętniej zostałaby w tym kącie na zawsze, jednak musiała wstać, bo ktoś dobijał się do jej drzwi.
-Hej piękna-o futrynę opierał się Reus z jak zwykle perfekcyjnie ułożoną, farbowaną grzywką.
-Czego chcesz?-burknęła chowając twarz we włosach.
-Kotku, stęskniłem się. Miałaś do mnie przyjść-zbliżył do niej twarz. Nie protestowała. Stała jak sparaliżowana, a blondyn składał kolejne pocałunki na jej szyi. Zaraz jednak się ocknęła.
-Marco przestań!-zdecydowanie odsunęła go od siebie. Spojrzał na nią zdezorientowany.
-Ja nie mogę już. Nie możemy się więcej spotykać-otworzyła drzwi pokazując mu żeby wyszedł.
-No co ty złotko?-złapał ją za biodra wtulając nos w jej włosy. Czuła jego ciepły oddech na szyi i ten cudowny zapach perfum, ale dzisiaj jej to nie ruszało. Nie poczuła na plecach ani jednej ciarki.
-Marco wyjdź. Wyjdź i nie wracaj-szerzej uchyliła drzwi. Piłkarz posłusznie przekroczył próg. Przystanął jeszcze i spoglądając jej w oczy powiedział
-Pożałujesz tego! Mnie się nie odmawia!!-warknął i odszedł. Zamknęła drzwi i zjechała po nich na ziemię. Miała kompletny mętlik w głowie. Nie panowała już nad cieknącymi jej po policzkach łzami. Pierwszy raz w życiu nie wiedziała co ma robić. Jedno jest pewne-Kuba mocno namieszał w jej życiu, tylko jeszcze nie wiedziała co z tego wyniknie.

~*~
Boże, co za nieszczęście.. Rozdział wcale mi się nie podoba, ale musiałam coś wrzucić. Mam mnóstwo pomysłów, ale nie mogę ich przelać na papier...
Mam nadzieję, że wena mi wróci.
Lecę teraz na wasze blogi, bo też mam tam troche zaległości ;3
Buziaki ;**

niedziela, 7 września 2014

10. Kocham Cię

Melanie stała właśnie przed dużym lustrem wiszącym w jej sypialni. Ubrana była w czarne, krótkie spodenki i żółto-czarną koszulkę od Kuby. Przyglądała się sobie z każdej strony, aż wkońcu stwierdziła, że wygląda świetnie. Poprawiła jeszcze rzęsy tuszem i zeszła na dół do swojej przyjaciółki.
-Naprawdę idziesz na ten mecz?-zdziwiła się blondynka.
-Jasne, co w tym dziwnego?-ugryzła jedno z czekoladowych ciastek leżących na szklanym stoliku w salonie.
-Przecież ty nienawidzsz piłki nożnej!
-Oj Anju, żeby wygrać ten zakład muszę się trochę poświęcić-spojrzała na przyjaciółkę spod swoich długich rzęs.
-Myślałam.... , że spędzimy ten ostatni wieczór razem-odwróciła wzrok. Jej głos niby obojętny, tak na prawdę przepełniony był goryczą i zawodem.
-Niestety kochana, w tym momencie najważniejszy jest dla mnie zakład-spojrzała na zegarek stojący na kominku-Lecę już bo się spóźnię-cmoknęła przyjaciółkę w policzek i zakładając w przejściu swoje czarne koturny wyszła z domu. Osłupiała Anja wciąż siedziała w tym samym miejscu na kanapie. Czego się spodziewała? Cudownej przemiany? Przecież to Melanie! Ona nigdy się nie zmieni, a blondynka jest głupia, jeśli dała się nabrać na ten chwilowy przebłysk dobroci.
~*~
Sektor vip wypełniony był już po brzegi kibicami ubranymi głównie w żółto-czarne barwy. Szatynka dumnie obserwowała rozgrzewających się piłkarzy. Znów mogła podziwiać umięśnionych mężczyzn i mimo, że nienawidzi piłki nożnej była bardzo zadowolona ze swojego pobytu na Idunie.
Mecz skończył się z korzyścią dla graczy z Dortmundu, ale dla Melanie nie miało to najmniejszego znaczenia. Kompletnie nie znała zasad tej gry, więc nie zauważyła nawet, że Kuba zaliczył dwie asysty.
Wszyscy kibice kierowali się powoli do wyjści, a ona zeszła na sam dół do barierki, gdzie czekał na nią pomocnik. Przywitał ją soczystym całusem i szerokim uśmiechem.
-Kotku, poczekaj na mnie przy stadionie. Mam zamiar cię porwać-jeszcze raz skradł jej całusa i pognał jak na skrzydłach do szatni. Tak jak prosił, wyszła na parking i usiadła na jednej z czarno-żółtych ławek. Chłodny, wrześniowy wiatr owiał jej szyję, przez co po jej ciele przeszedł dreszcz. Omiotła wzrokiem otaczającą ją przestrzeń. Przyglądała się ludziom tam będącym. Ubranym w barwy swojego ukochanego klubu. Zastanawiała się właśnie co oni widzą w tym beznadziejnym sporcie, kiedy poczuła przyjemne ciepło na szyi. Gdyby nie cudowny zapach perfum, dziewczyna pomyślałaby, że to Kuba, jednak on używa innego.
-Mam na ciebie dzisiaj cholerną ochotę-wyszeptał wprost do jej ucha-wpadnij do mnie-delikatnie przygryzł płatek jej ucha i odszedł zostawiając szatynkę kręcącą ze śmiechem głową.
Prawda jest taka, że ona również miała ochotę na kolejne spotkanie z Marco. Pewnie dlatego, że od dawna nie odwiedziła żadnego klubu i co za tym idzie-nie była z żadnym mężczyzną, a co jak co, ale sex z Reusem niewątpliwie był nieziemski i zaspokajał wygórowane potrzeby niemki.

Włącz!!

-O czym tak myślisz?-dobiegł ją głos Błaszczykowskiego-może o mnie?-zaśmiał się. Widać, że dopisywał mu dobry humor.
-Jasne, że o tobie. Chodźmy stąd, bo zaraz zamarznę-złapała go pospiesznie za rękę i wstała z ławki.
-Dokąd mnie właściwie zabierasz?-zapytała, kiedy już siedzieli w samochodzie piłkarza.
-Zobaczysz-rzekł tajemniczo i ruszył z miejsca. Po kilkunastu minutach jazdy, która minęła im na rozmowie, samochód stanął i obydwoje wysiedli.
-Gdzie ty mnie wywiozłeś?-szli ciemną, żwirową dróżką trzymając się za ręce. W pewnej chwili przez wszechogarniającą ciemność przebiły się małe stróżki światła. Minęli dwa potężne drzewa i ich oczom ukazała się ogromna tafla wody odbijająca srebrny blask księżyca. Tuż obok nich, na zimnym piasku leżał biały, puszysty koc posypany płatkami herbacianych róż. Na białym, porcelanowym talerzyku leżały dwa kieliszki, a zaraz obok w specjalnym pojemniku chłodził się szampan, którego smak miały osładzać duże, czerwone truskawki.
Całość dopełniały malutkie świeczuszki ustawione zaraz obok w kształt serca.
-Boże... Kubuś dziękuję-aż zaparło jej dech w piersiach. Swoje ręce połorzyła na torsie piłkarza, a jej usta delikatnie musnęły jego wargi. Blondyn odwzajemnił pocałunek i przez chwilę obydwoje stracili kontakt z rzeczywistością. Ich pocałunki były przepełnione pasją i porządaniem. Kiedy na chwilę oderwali się od siebie, żeby złapać oddech, Kuba uniknął ust szatynki. Ucałował ją w czoło i poprowadził na koc.
Siedzieli wtuleni w siebie, popijając białego szampana i karmiąc się nawzajem truskawkami. Milczeli wpatrzeni w blask księżyca odbijający się w tafli jeziora. Nie przeszkadzała im ta cisza, wręcz przeciwnie. Obydwoje delektowali się tą chwilą, a Melanie nawet zapomniała, że za kilka dni porzuci Kubę.
-Chodź-pociągnął ją za ręke. Szatynka posłusznie wstała. Szli kilkanaście metrów trzymając się za ręce. Weszli na spore, drewniane molo i podeszli do małej barierki zaraz przy jego początku. Barierka ta, była cała obwieszona kłódkami. Melanie spojrzała pytająco na blondyna, który z kieszeni spodni wyją małą kłódeczkę.
-Przychodzą tu pary, które chcą aby ich miłość trwała na zawsze-zapiął kłòdkę w jednym z niewielu wolnych miejsc, a mały, metalowy kluczyk wrzucił do wody.
-Kocham cię Melanie jak jeszcze nikogo-wyznał. Niemka patrzyła na niego z ogromnym zaskoczeniem. Nie spodziewała się, że chłopak tak się zaangażuje. Pierwszy raz pomyślała, żeby wycofać się z tej głupiej gry. Zaraz jednak w jej głowie pojawił się obraz drwiących z niej przyjaciółek. Wiedziała, że jeśli nie chce dać im powodu do drwin, musi dziś zaciągnąć Kubę do łóżka. Dlatego też kolejny raz tego dnia poddała się pocałunkom piłkarza, które były zupełnie inne niż zwykle. Kuba starał się oddać w nich ogarniającą go ogromną miłość do szatynki. Ona zaś była świetną aktorką i idealnie wczuła się w swoją rolę.
Błyskawicznie znaleźli się w domu Błaszczykowskiego, który jak się okazało był całkiem niedaleko.
Dotychczas wszystko działo się bardzo szybko, aż do momentu, kiedy zamknęły się drzwi. Kuba jak gdyby nigdy nic zostawił torbę w korytarzu i dopiero zajął się Melanie. Trzymając dziewczynę za rękę zaprowadził ją do sypialni.
Jego dłonie delikatnie muskały jej ramiona. Nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego pozbył się jej koszulki. Nie pozwalając jej na jakikolwiek ruch kreślił ustami drogę po jej ciele prowadzącą wprost do jej malinowych warg. Widząc delikatny wyraz zawodu na jej twarzy zdjął swoją koszulę ukazując idealnie wyrzeźbiony tors. Pozwolił jej się dotykać i całować. W pewnym momencie jego ręka spoczęła na jej biodrach, aby delikatnie zsunąć jej spodenki. Poprowadził ją i ułorzył na satynowej pościeli ogromnego, małżeńskiego łóżka. Jego usta błądziły po jej ciele zostawiając za sobą mokre ślady, a ona mocowała się z jego paskiem od spodni. Kiedy wreszcie jej się udało, on zdobył się na kolejny krok. Odpiął jej czarny biustonosz, ktòry zaraz wylądował gdzieś w kącie pokoju.
-Jesteś piękna-wyszeptał wprost do jej ucha.
To, co wydarzyło się później pozytywnie zaskoczyło oboje kochanków i zostanie w ich pamięci na długie, długie lata. A może i na zawsze...

~*~
Hejo! :)))
Nie wiem jak wy, ale ja jestem z siebie dumna ;3 Tak tak i strasznie skromna :P
Rozdział wyszedł dłuugaśny, dlatego, że chciałam cały ten dzień i noc zawrzeć w jednym i nie trzymać was w niepewności ;) 
Domyślacie się może co będzie dalej? :3 Podpowiem wam tylko, że namiesza też Reus ;D

Wybaczcie za ewentualne błędy, ale sprawdzałam na szybko i niedokładnie ;3

Kochane, dziękuję wam z całego mojego serducha za ponad 1000 wyświetleń! Jesteście wielkie!! <3

Buziaki ;***